Print this page
10 October 2020

Czy współczesne państwo może być przedsiębiorcze?

 

Tradycyjna teoria ekonomiczna zakłada, że ludzie są racjonalni i nastawieni na zysk, a ich decyzje są korzystne nie tylko dla nich, lecz dla całej gospodarki. Teoria zakłada, że rynek stanowi dobrą formę organizacji aktywności gospodarczej i ma unikalną, wręcz “magiczną” skłonność do samoregulacji, która w naszej wyobraźni graniczy z cudem, a w języku fachowym nazywa się „niewidzialną ręką rynku” (ang. invisible hand - metafora użyta przez Adama Smitha).

Mimowolnie nasuwa się wniosek, że im mniej państwo ingeruje w gospodarkę, tym lepiej ona się rozwija. Jednocześnie powstaje pytanie - jak powinno się zachować państwo w przypadku zawodności rynku (sytuacja, w której mechanizm rynkowy nie prowadzi do efektywnej alokacji zasobów innymi słowy, rynek obniża użyteczność i marnotrawi zasoby)?   Współcześni ekonomiści często podważają istnienie niewidzialnej ręki. Globalny kryzys ekonomiczny zmusił ich do rewizji założeń na temat zachowań rynków, firm i ludzi. Cytując Miltona Freidmana, „ekonomiści, bez względu na to, czy są monetarystami czy keynesistami, czy też reprezentują inną szkołę, przyznają, że niedoskonałości rynku są faktem”. Potrzeba prowadzenia przez organy państwa interwencji w ramach polityki gospodarczej jest uzasadniona koniecznością modyfikacji niedoskonałych mechanizmów rynku, podnoszenia użyteczności i poprawiania alokacji zasobów.

 

Dochodzimy do wniosku, że w przypadku zawodności rynku musi wkroczyć rząd lub organ legislacyjny. Interwencja zazwyczaj ma charakter siłowy i ma miejsce wtedy, gdy podmioty nie uczyniłyby dobrowolnie tego, do czego są przymuszane. „Niewidzialną rękę rynku” zastąpiła „widzialna ręka państwa”. Wolny rynek nigdy by nie powstał, gdyby sprawy pozostawiono ich własnemu biegowi, rynek to dzieło świadomej i często gwałtownej ingerencji państwa, nie zaś spontanicznych sił - tak uważał Karl Polanyi, węgierski filozof i prawnik, autor książki „Wielka Transformacja”.

 

Podsumowując, państwo ma dwa sposoby regulowania rynku – z jednej strony państwo, jako podmiot dysponujący zwierzchnią władzą, może wykorzystywać instrumenty o charakterze administracyjnym, reglamentując postępowanie uczestników rynku, a z drugiej strony państwo może prowadzić działalność gospodarczą.

 

W badaniu z 2016 roku CBOS zapytał Polaków za jakim modelem relacji państwo-gospodarka się opowiadają. 55% respondentów odpowiedziało, że państwo powinno odgrywać aktywną rolę w gospodarce. Warto przy tym podkreślić, że największy odsetek zwolenników interwencjonizmu określa się jako zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości.

 

„Pytanie o rolę państwa w gospodarce jest dziś ważniejsze niż kiedykolwiek”. To pierwsza fraza z książki „Przedsiębiorcze Państwo”, które przyniosło Mazzucato światową sławę. Autorka bezlitośnie obala wszystkie mity związane z innowacyjnością, twierdzi, że nowych technologii i rewelacyjnych odkryć zawdzięczamy nie naukowcom, a ... państwu i urzędnikom państwowym. Na całym świecie istnieje przekonanie, że musimy redukować rolę państwa, żeby „stworzyć przestrzeń dla nieograniczonej przedsiębiorczości i innowacyjności sektora prywatnego”, jednak Mazzucato twierdzi, że to właśnie państwo jest tym przedsiębiorcą-innowatorem, który poprzez swoje odkrycia nadaje impuls kierunkom rozwoju różnych sektorów gospodarki. Jego rolą nie może być tylko „zachęcanie” sektora prywatnego do inwestycji. Państwo musi wziąć sprawy w swoje ręce.

 

Autorka słusznie zauważa, że według panującej opinii wpływ państwa trzeba ograniczyć a rząd powinien ingerować tylko wtedy, kiedy to będzie konieczne. Innowacyjnością i technologiami powinni się zajmować przedsiębiorcy. Ta opinia zakłada, że to właśnie państwo musi się zająć obszarami największego ryzyka i niepewności, innymi słowy, największe koszty zawsze ma ponosi państwo, jednak zyski mają być podzielone pomiędzy przedsiębiorców.

 

Ekonomiści wiedzą, że im większe ryzyko, tym większe powinne być zyski, żeby podjęcie ryzykownych decyzji decydentowi się opłacało. Jak już wiemy, zazwyczaj tym decydentem jest państwo. To, co odróżnia państwo, jako uczestnika procesu innowacji, od prywatnych inwestorów, to skłonność do ponoszenia ryzyka, cierpliwość oraz skromniejsze oczekiwania co do przyszłych zysków. Prywatne venture capital inwestują w późniejszym okresie – dopiero w momencie podejmowania prób komercjalizacji wyników badań. Ten etap oczywiście też jest związany z niepewnością i pewnym ryzykiem, ale relatywnie mniejszym i rozłożony na znacznie krótszy okres.

 

Mazzucato wcale nie próbuje narzucić czytelnikom opinię, że tylko państwo odpowiada za innowacje a sektor prywatny jest nastawiony tylko i wyłącznie na zysk, wręcz przeciwnie, ona próbuje dowartościować rolę odgrywaną przez państwo w celu oddania obu sektorom sprawiedliwości. Twierdząc, że państwo nie radzi sobie z inwestycjami prowadzimy do tego, że państwo zaczyna ponosić porażki, za wszelką cenę unika ryzyka, a to negatywnie wpływa na rozwój gospodarczy i hamuje postęp technologiczny. Przekonanie, że bez aktywnej roli państwa gospodarka będzie bardziej innowacyjna jest szkodliwe, ponieważ powoduje zmniejszenie środków przeznaczonych na finansowanie badań naukowych.

 

Często zapominamy, że za wielkimi odkryciami oprócz geniuszy stoją granty, udzielane przez różne organizacje sektora publicznego oraz państwo. Przedsiębiorcze państwo ma znacznie większy potencjał i jest o wiele bardziej korzystniejsze dla swoich obywateli niż państwo, które minimalizuje stopień ingerencji w gospodarkę. Jest to państwo, które jest nastawione na cel, nieustannie maksymalizuje zyski obywateli poprzez poprawę technologii i innowacji.

 

Schumpeter udowodnił, że główną przyczyną rozwoju gospodarczego są siły wewnętrzne, a nie czynniki zewnętrzne - technologie są ważne, jednak warto uwzględnić trzy kluczowe czynniki, które przytoczył Schumpeter. Są to twórczy przedsiębiorca, czyli przedsiębiorca - innowator, innowacje same w sobie oraz kredyty, które odgrywają ważną rolę, zwłaszcza wtedy, kiedy przedsiębiorca nie ma własnego kapitału.

 

Istotną rolę rozwoju i badań Mazzucato podkreśla faktem, że państwa, które najbardziej ucierpiały z powodu kryzysów gospodarczych to właśnie te państwa, które mają najniższy poziom wydatków na te dwa cele. Autorka kładzie nacisk na znaczenie cyrkulacji i rozprzestrzenienia nowych technologii, uważa, że to odpowiednia alokacja inwestycji jest ważniejsza niż kwota na nie przeznaczona. Tu warto zwrócić uwagę na dywersyfikację inwestycji i jej kluczową rolę. Autorka omawia tę kwestie na przykładzie ZSRR i Japonii. Chociaż ZSRR przeznaczył więcej pieniędzy na inwestycje (4% PKB) gospodarka Japonii rosła w znacznie szybszym tempie (kraj ten przeznaczył na badania i rozwój tylko 2,5% swojego PKB). Czemu? Ponieważ Japonia podzieliła inwestycje pomiędzy wieloma sektorami, a ZSRR skupił się głównie na zbrojeniu i lotach kosmicznych (70% wydatków). Kluczem do sukcesu Japonii jest także ścisła współpraca pomiędzy sektorem prywatnym a publicznym.

 

W kolejnych częściach swojej książki autorka obala mity i stereotypy, a także uproszczone schematy myślenia zakorzenione w naszym myśleniu. Pierwszy mit, a raczej fałszywa przesłanka, którą Mazzucato obaliła to pozytywny wpływ inwestycji na wzrost gospodarczy. Badania, przeprowadzone przez Coada i Rao pokazały, że tylko te firmy, które mają szybki wzrost, odnotowują korzyści z wydatków na badania i rozwój. Obalając drugi mit Mazzucato udowodniła, że największy wkład we wzrost gospodarczy wnoszą nie małe firmy i start-upy, lecz te nowe. Tak naprawdę nie ma żadnego związku pomiędzy wielkością firmy a wzrostem. Mazzucato przedstawiła pewne kontrasty pomiędzy małymi firmami europejskimi a firmami japońskimi. Największa różnica polega na tym, że w Japonii pracownik jest zasobem, w który warto inwestować, a nie kosztem, który trzeba ponosić.

 

Autorka stawia tezę, że najbardziej korzystne dla gospodarki są wyrównanie szans i eliminowanie barier, a nie subsydia dla małych firm. Nie opłaca się inwestować licząc na to, że firmy staną się bardziej innowacyjne, należy wybrać te firmy, które już wykazały pewne ambicje, mają wysokie tempo wzrostu i duży kapitał ludzki, innymi słowy, opłaca się dofinansowywać te firmy, które efektywnie wykorzystują otrzymane środki.

 

Trzeci mit dotyczy skłonności venture capital do ryzyka - chociaż venture capital unika ryzyka, nie zawsze zachowuje się racjonalnie – czasami staje się swoim największym wrogiem - lobbuje obniżenie podatków, co powoduje zmniejszenie publicznych środków, a więc i kwot przeznaczonych na sfinansowanie inwestycji, których sam potrzebuje.

 

Obalając kolejny mit Mazzucato dowodzi, że skupienie się na liczbie patentów jest błędne, ponieważ nie zawsze ta liczba odzwierciedla poziom innowacyjności. Nowe prawo patentowe nie pobudza powstawania nowych technologii. Największym minusem skupienia się na liczbie patentów jest to, że jest ono oparte na już opatentowanych technologiach, a nie na innowacjach.

 

Piąty mit zakłada, że główną słabością Europy (w porównaniu do USA) jest brak zdolności do komercjalizacji i niski poziom transferu wiedzy. Autorka dowodzi, że problem polega na mniejszym zasobie wiedzy - w Europie firmy są mniej innowacyjne, pracownicy przeprowadzają mniej badań i dlatego mają gorsze kwalifikacje techniczne. Badania nie zawsze przynoszą pożądany rezultat i krytycy wykorzystują ten argument przeciwko państwu przedsiębiorczemu, jest ono często oskarżane w dominującym dyskursie o to, że marnuje pieniądze (na przykład na sektor farmaceutyczny, który ma niezwykle wysoki odsetek niepowodzeń – 99,99%), jednak należy pamiętać, że metoda prób i błędów to jedna z podstawowych metod poszerzania wiedzy – nawet projekty badawcze i technologiczne, które nie przyniosły zakładanych efektów mają sens, ponieważ eliminują nieperspektywiczne kierunki badań i pomagają skoncentrować wysiłek tam, gdzie obserwuje się postęp.

 

Obalając szósty mit autorka dowodzi, że zwiększenie liczby inwestycji wcale nie wymaga obniżenia podatków, przecież zmniejszenie podatków spowoduje zmniejszenie środków (i oszczędności) publicznych, a oszczędności równają się kwocie, przeznaczonej na inwestycje. Innymi słowy, zmniejszając podatki niechcąco zmniejszamy ilość inwestycji. Mazzucato zwraca uwagę na problem unikania podatków, który sprawia, że firmy zawdzięczające swoje powodzenie państwu, nawet w tej kwestii nie poczuwają się do obowiązku zwrotu tego swoistego długu.

 

Podsumowując, pod wieloma względami sektor publiczny jest bardziej przedsiębiorczy, niż prywatny i zawsze bierze na siebie najbardziej ryzykowne przedsięwzięcia - za radykalnymi, najbardziej przełomowymi technologiami ostatnich dekad stoi właśnie on. W związku z tym uważam, że państwo nie tylko może, lecz musi być przedsiębiorcze i jego rola nie powinna się ograniczać do regulowania gospodarki i wyeliminowania zawodności rynku.

 

Wbrew pozorom „Przedsiębiorcze Państwo” nie jest książką wymierzoną przeciwko kapitałowi, jest książką w obronie państwa, Mazzucato nieustępliwie wydobywa na  światło  dzienne  zasługi  państwowych  instytucji  na  rzecz generowania  złożonych technologii, podkreśla, że to właśnie państwu zawdzięczamy większość technologii i innowacji. Autorka próbuje usprawnić współpracę obu podmiotów, by dawała ona jak najwięcej korzyści wszystkim.

 

Autorka: Nino Lortkiphanidze