Wydrukuj tę stronę
18 sierpień 2021

Wojna o wodę – ukraińsko-rosyjski pat i tragedia mieszkańców Krymu

Jednym z bardziej nieoczywistych aspektów trwającej już od 2014 roku rosyjskiej okupacji Półwyspu Krymskiego jest konieczność utrzymania na tym terenie niezbędnej infrastruktury oraz usług publicznych zaspokajających podstawowe potrzeby społeczeństwa. Związany z Ukrainą już od czasów sowieckich półwysep, posiada silnie zintegrowaną z tym krajem sieć infrastruktury. Po ogłoszeniu aneksji Kijów zastosował blokadę owych połączeń w celu zwiększenia presji na Moskwę. Z tego właśnie powodu jednym z pierwszych zadań administracji rosyjskiej na tym terenie było uniezależnienie Krymu od dostaw ukraińskiej energii i wody oraz integracja systemów ich dostarczania z rosyjskimi.

Autor: Marcin Bogacz

 

Poczynione od 2014 roku duże inwestycje infrastrukturalne miały być wyraźnym znakiem długotrwałego zaangażowania Federacji Rosyjskiej na Krymie. Dzięki budowie wartego ponad 3,7 mld. dolarów mostu udało się zbudować stałe lądowe połączenie między półwyspem a Rosją kontynentalną. Na dnie morza Azowskiego poprowadzone zostały też nowe kable komunikacyjne a krymska służba zdrowia ma do dyspozycji więcej środków niż kiedykolwiek wcześniej. Dodatkowo władze na Kremlu ustawicznie starają się zachęcać swoich obywateli do osiedlania się na półwyspie. Z tego powodu liczba jego mieszkańców podwoiła się i według różnych szacunków oscyluje obecnie między 2,5 a 3 mln osób. Początkowo miało to służyć zacieśnieniu rosyjskiej kontroli nad tym obszarem, jednak przyczyniło się również do zwiększenia zużycia zasobów naturalnych.

 

Kwestia dostaw energii i komunikacji po przejściowych turbulencjach została bardzo szybko rozwiązana, jednak problem niedoboru wody pitnej okazał się długotrwały i jest do dziś jednym z najważniejszych utrapień mieszkańców półwyspu. Lokalne ujęcia zapewniają jedynie 15% zapotrzebowania na wodę, podczas gdy pozostałe 85% dostarczane było wcześniej przez Kanał Północnokrymski. Rząd w Kijowie, zdecydował się na zamknięcie go już na samym początku konfliktu co spowodowało utrzymujące się niedobory, które Kreml z marnym skutkiem wciąż stara się łagodzić.

 

Z biegiem czasu sytuacja na Krymie się pogarsza. Od ponad roku funkcjonuje tam ścisłe racjonowanie wody pitnej. Najgorzej sytuacja wygląda w 450-tysięcznym Sewastopolu i stolicy półwyspu ponad 300-tysięcznym Symferopolu. Bieżąca woda dostępna jest tam tylko przez kilka godzin w ciągu doby. Niedobór wody najciężej dotknął rolnictwo. Deficyt znacząco ograniczył możliwość irygacji pól uprawnych i pociągnął za sobą pustynnienie dużych obszarów na północnej części półwyspu, które najbardziej zależne są od dostaw z Ukrainy.

 

Wielu mieszkańców Krymu początkowo pozytywnie odnosiło się do aneksji. W dużej mierze przekonały ich obietnice poprawy standardu życia, stanu infrastruktury i dodatkowych dochodów z turystyki na których opiera się spora część tamtejszej gospodarki. Niedobór wody w połączeniu z zachodnimi sankcjami blokującymi inwestycje na półwyspie doprowadził jednak do niezwykle poważnego lokalnego kryzysu gospodarczego. W zaistniałych warunkach rozwój przedsiębiorstw jest utrudniony. Brak wody odbija się nie tylko na rolnictwie, ale i na sporej ilości zakładów przemysłowych blokując ich rozwój i eskalując ryzyko ich działalności. Co więcej dotychczasowe więzi biznesowe z partnerami ukraińskimi zostały w wielu przypadkach zerwane. Dowodzą tego statystyki: w 2013 roku Rosja była największym partnerem handlowym Ukrainy odpowiadającym za ponad 22% całości handlu kraju, obecnie obrót ten wynosi około 6%.

 

Kreml jest świadomy długoterminowych konsekwencji dla swojej pozycji na Krymie związanych z kryzysem wodnym. Ze skargą do wysokiego komisarza Narodów Zjednoczonych ds. praw człowieka w sprawie utrzymującej się blokady Kanału Północnokrymskiego zwróciła się w zeszłym roku wiceprzewodnicząca komisji spraw zagranicznych rosyjskiej Dumy. Biuro komisarza wskazało jednak, że główna odpowiedzialność za zapewnienie wody na okupowanym terytorium należy do Rosji. W lipcu tego roku Rosja oskarżyła Ukrainę w tej samej sprawie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Warto zaznaczyć, iż ton rosyjskich przedstawicieli z roku na rok co raz bardziej się zaostrza. Oskarżają oni Ukrainę m.in. o terroryzm państwowy, szantaż oraz sprowadzenie na Krym zagłady ekologicznej. Kreml wspiera również krymskie przedsiębiorstwa, które w związku z ponoszonymi stratami również ubiegają się o odszkodowania od strony ukraińskiej.

 

Do tej pory jednak starania prawne nie przyniosły żadnych korzyści stronie rosyjskiej za to sprawiły, iż bilateralne relacje jeszcze bardziej się pogorszyły. Znaczenie Kanału Północnokrymskiego wzrasta wraz z pogarszającą się sytuacją na półwyspie. Jest on brany pod uwagę jako jeden z możliwych celów potencjalnej rosyjskiej ofensywy, której wciąż obawia się rząd w Kijowie. Sytuacja ta wykorzystywana jest przez stronę ukraińską jako jedna z niewielu realnych kart przetargowych w negocjacjach z Moskwą. Wiosną ubiegłego roku władze rozważały opcję odblokowania kanału prawdopodobnie w zamian za odpowiednie ustępstwa ze strony rosyjskiej. Spotkało się to jednak z bardzo negatywnym odbiorem opinii publicznej i rząd Wołodymyra Zełenskiego musiał bardzo szybko wycofać się z tej propozycji.

 

Świadomość kryzysu na Krymie rośnie także i wewnątrz samej Rosji zmuszając władzę do zaadresowania problemu. Dotychczas nie podjęto żadnych środków mogących rozwiązać problem długoterminowo, a stosowane do tej pory doraźne środki mogą mieć poważne konsekwencje dla ekosystemu półwyspu. Specyficzna geologia Krymu sprawia, iż wraz z nadmiernym wypompowywaniem wód gruntowych, gleba nasiąka słoną wodą i staje się niezdatna do kultywacji.

 

Rosyjski minister obrony Sergiej Szojgu stwierdził ostatnio, iż problem został w dużej mierze rozwiązany dzięki postawieniu nowego 32-kilometrowego rurociągu na terytorium półwyspu. O instalacji nie wiadomo wiele, lecz zdaniem niezależnych specjalistów znając już samą jej długość można stwierdzić, iż nie będzie ona w stanie wiele zmienić. Kolejnym podobnym projektem są plany wydobycia wody pitnej spod dna Morza Azowskiego. Opłacalność tej inwestycji w dużej mierze stoi pod znakiem zapytania ze względu na potencjalnie wysoki stopień zmineralizowania wydobytej wody. Działania te można uznać za element propagandy i polityki postprawdy prowadzonej przez rosyjski rząd, wymierzonej głównie na użytek wewnętrzny.

 

Mieszkańcy Krymu stali się zakładnikami ukraińsko-rosyjskiego dyplomatycznego pata. W kwestii dostępu do wody zdani są co raz bardziej na naturalne opady deszczu i śniegu. Niestety wciąż postępujące zmiany klimatyczne jeszcze bardziej pogłębiają zaistniały kryzys. Rok 2020 okazał się najcieplejszym i najsuchszym w całej historii pomiarów prowadzonych na półwyspie. Wielu analityków przewiduje, że w XXI wieku najpoważniejsze konflikty toczyć się będą o podstawowe zasoby naturalne takie jak woda. Sytuacja na Krymie dowodzi, iż predykcja ta wcale nie jest taka nieprawdopodobna.

 

Pod koniec sierpnia zaplanowane jest rozpoczęcie organizowanego przez Ukrainę nowego formatu rozmów dyplomatycznych tzw. „Platformy Krymskiej”. Swoją obecność zapowiedziało bardzo szerokie grono przedstawicieli organizacji międzynarodowych oraz delegatów z 29 krajów. Strona rosyjska oświadczyła, iż będzie gotowa przystąpić do rozmów wyłącznie w przypadku, jeśli będą tam omawiane problemy półwyspu a przede wszystkim problem z dostawą wody. Spotkanie to stanowi obecnie największą szansę na poprawę co raz bardziej dramatycznej sytuacji mieszkańców półwyspu

 

Źródła: