Wydrukuj tę stronę
08 październik 2021

Wybory do Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej

W dniach 17-19 września w Federacji Rosyjskiej odbyły się wybory do niższej izby parlamentu – Dumy Państwowej. Co znamienne, jeszcze przed ich rozpoczęciem niezależni eksperci określali je mianem potencjalnie najbardziej „brudnych” w historii współczesnej Rosji. Rzeczywiście, wszystko wskazuje na to, że władze w znacznym stopniu sfałszowały wyniki elekcji oraz silnie ingerowały w sam proces wyborczy.

 

Autor: Miłosz Bartosiewicz

Według oficjalnych informacji, proputinowska Jedna Rosja zwyciężyła, zdobywając 49.82% głosów – jest to, co prawda, rezultat gorszy od tego z wyborów w roku 2016, ale zapewniający jej 324 mandaty na 450 możliwych, co oznacza zachowanie przez partię władzy większości konstytucyjnej.

 

Na drugim miejscu uplasowała się Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (18.93%). Kolejne lokaty zajęły odpowiednio: Sprawiedliwa Rosja – Za Prawdę (7,46 %), Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji (7,55 %) i założeni w marcu ub.r. Nowi Ludzie (5,32 %), uważani za prokremlowską przybudówkę.

 

W optyce rosyjskich władz tegoroczne wybory do Dumy Państwowej były zaledwie sprawdzianem przed kluczowymi wyborami prezydenckimi, które odbędą się w roku 2024. W związku z tym, zdecydowano się na zastosowanie całego wachlarza nieczystych zagrań, zarówno przed wyborami, jak i w ich trakcie, m.in. po to, aby sprawdzić ich skuteczność.

 

Oszustwa przedwyborcze...

Oczyszczanie przedpola władze rozpoczęły od uznania struktur powiązanych z więzionym w kolonii karnej Aleksiejem Nawalnym za „organizacje ekstremistyczne”, tym samym penalizując ich działalność i uniemożliwiając działaczom start w wyborach dowolnego szczebla. Rozpoczęto także blokadę witryn internetowych związanych z opozycjonistą, a za pomocą środków administracyjno-prawnych storpedowano zainicjowany przez stronników Nawalnego projekt tzw. „inteligentnego głosowania” [1].

 

Ponadto, rejestracji kandydatury odmówiono w całej Rosji ponad 300 osobom, często rażąco naruszając przy tym obowiązujące przepisy. Władza przypuściła również atak na niezależne media, przypisując status ,,zagranicznego agenta" kilkudziesięciu dziennikarzom i kilku redakcjom, uniemożliwiając im czerpanie dochodów z reklam. Na liście znalazły się m.in. tak opiniotwórcze media jak portal internetowy Meduza czy telewizja Dożd.

 

Dochodziło do kuriozalnych sytuacji, takich jak podstawianie opozycyjnym kandydatom kontrkandydatów-sobowtórów, celem odebrania im choćby części głosów. Najgłośniejszy taki przypadek miał miejsce w Petersburgu, gdzie Borys Wiszniewski z opozycyjnej partii Jabłoko rywalizować musiał z dwoma mężczyznami, którzy przybrali nie tylko jego personalia, ale i wygląd [2].

 

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ostrzegała, iż, Rosja masowo rozdaje paszporty mieszkańcom Donbasu oraz organizuje wyjazdy do przygranicznych miast w obwodzie rostowskim. Ludności nieuznawanych międzynarodowo Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, postrzeganej na Kremlu jako dodatkowa rezerwa lojalnych wyborców, zapewniono także możliwość głosowania online.

 

...oraz te nad urną

Sytuacja była tym bardziej komfortowa dla władz, iż, po raz pierwszy od niemal trzech dekad, swoich obserwatorów na wybory w Rosji nie wysłała Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. OBWE zrezygnowała z powodu nałożonych na misję ograniczeń – rzekomo ze względów epidemiologicznych, zamiast 500, wybory mogłoby obserwować zaledwie 50 wysłanników organizacji.

 

Mimo to, podjęto dodatkowe starania, aby ograniczyć przejrzystość elekcji – zrezygnowano m.in. z kamer nadających na żywo z lokali wyborczych, a grupa Gołos, zajmująca się monitorowaniem głosowania, na miesiąc przed wyborami otrzymała status ,,zagranicznego agenta". Na uwagę zasługuje również fakt, że wybory trwały aż trzy dni.

 

Podczas samej elekcji wielokrotnie odnotowano przypadki oszustw, noszące znamiona działania systemowego. Niezależni obserwatorzy zgłaszali m.in. masowe dosypywanie głosów do urn wyborczych czy tzw. „głosowanie karuzelowe” – oddawanie głosów przez te same osoby w wielu lokalach [3]. Sam tylko Gołos otrzymać miał ok. 5000 zgłoszeń dotyczących potencjalnych naruszeń przepisów wyborczych.

 

Falę kontrowersji wzbudziło głosowanie internetowe, postrzegane jako swoisty „as w rękawie” władz. Wszystko wskazuje bowiem na to, iż władze wykorzystały tę formę głosowania, by „nadrobić” straty względem opozycji, w szczególności w przypadku jednomandatowych okręgów wyborczych (w Federacji Rosyjskiej obowiązuje mieszana ordynacja wyborcza).

 

Charakterystyczny jest przypadek Moskwy. W stołecznych lokalach wyborczych na Jedną Rosję głosowało 30,17% wyborców, zaś na Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej 30%. W przypadku głosowania online, proporcje podejrzanie się zmieniają – Jedna Rosja otrzymała bowiem aż 44,77% głosów, a Partia Komunistyczna tylko 15,53% [4]. W rezultacie, we wszystkich z 15 okręgów jednomandatowych Moskwy zwyciężyli kandydaci partii władzy, choć dane spływające w trakcie wyborów wskazywały na ich triumf w zaledwie siedmiu okręgach.

 

Publikacja wyników głosowania elektronicznego była kilkakrotnie przekładana, w wyniku czego pojawiły się one dopiero w poniedziałek 20 października – później niż dane ze zwykłych obwodowych komisji wyborczych. Co więcej, Centralna Komisja Wyborcza nie podsumowała oddzielnie wyników zdalnego głosowania, ale opublikowała je bez wyraźnego ogłoszenia. Bezceremonialnie utrudniono również dostęp do danych niezależnym analitykom wyborczym.

 

Skala fałszerstw

Zdaniem analityka wyborczego Siergieja Szpilkina, Jednej Rosji dodano nielegalnie ponad 14 milionów głosów. Jak oszacował badacz, gdyby nie oszustwa, partia władzy mogłaby liczyć na 31-33% głosów, co oznaczałoby utratę samodzielnej większości w Dumie Państwowej. Jak podaje Szpilkin, zafałszowaniu uległa także frekwencja wyborcza – w rzeczywistości bliższa była ona bowiem 38%, a nie oficjalnie ogłoszonym 52% [5].

 

Podobne do szacunków Szpilkina są wyniki badania niezależnego centrum Lewady. Według nich, na Jedną Rosję głosowało bowiem tylko 38% Rosjan [6].

 

Same władze zdają się ignorować zarzuty fałszerstwa. Szefowa CKW Ełła Pamfiłowa skalę nieprawidłowości wyborczych określiła jako „minimalną jak zawsze”. Zdaniem prezydenta Władimira Putina, z kolei, wybory odbyły się „jawnie, w ścisłej zgodności z prawem i przy wysokiej frekwencji”. Jak twierdzi przywódca Rosji, sam tylko fakt pojawienia się piątego ugrupowania w Dumie Państwowej (po raz pierwszy od 1999 roku) świadczy o „rozwoju demokracji w państwie” [7].

 

 

Źródła:

[1] https://www.rferl.org/a/navalny-smart-voting-google-apple/31464646.html

[2] https://www.rfi.fr/ru/россия/20210720-атака-клонов-власть-использует-грязные-технологии-против-кандидата-от-яблока-бориса-вишневского

[3] https://www.facebook.com/napisacwschod/photos/a.118047716666034/369641824839954/

[4] https://meduza.io/news/2021/09/23/chleny-moskovskih-izbirkomov-i-nablyudateli-potrebovali-otmeny-rezultatov-elektronnogo-golosovaniya-oni-nazvali-ego-instrumentom-falsifikatsiy

[5] https://www.rferl.org/a/russia-election-fraud-shpilkin/31472787.html

[6] https://meduza.io/news/2021/10/05/levada-tsentr-bolshinstvo-rossiyan-podderzhivayut-trehdnevnye-vybory-za-i-protiv-onlayn-golosovaniya-primerno-porovnu

[7] https://tass.ru/politika/12505467