Wydrukuj tę stronę
06 czerwiec 2023

Ewolucja szkockiego nacjonalizmu Wyróżniony

Rozmowy ostatnich miesięcy o polityce na wyspach brytyjskich skupiały się przede wszystkim na samounicestwianiu się partii Konserwatywnej. Od imprez covidowych Borisa Johnsona, przez porażkę Liz Truss z sałatą, kończąc na serii strajków, która przetacza się przez terytorium Zjednoczonego Królestwa: przeciwnikom torysów nie brakuje amunicji i nie wahają się pociągnąć za spust.*

Autor: Jakub Frączek

 

W tle wciąż pobrzmiewają nuty Brexitu, który z każdym miesiącem okazuje się zbierać większe żniwo, niż się spodziewano, doprowadzając do nawoływania ponad 55% mieszkańców Królestwa do powrotu do struktur europejskich. Oprócz tego, w październiku ubiegłego roku, świat pożegnał najdłużej panującą monarchinię, Elżbietę II, która podczas swoich półwiecznych rządów wyrosła na niepodważalną ikonę brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Ten umiarkowany, choć zauważalny, ciąg informacyjny zza kanału La Manche wyciszył inny temat, który nie tak dawno brylował na salonach jako największe wyzwanie, przed którym będzie musiało stanąć Zjednoczone Królestwo. Temat szkockiej niepodległości, bo ją mam na myśli, obecnie zniknął z pierwszych stron gazet i ogranicza się do okazjonalnych przepychanek rządu w Holyrood ze swoim centralnym odpowiednikiem. I chociaż temat szkockich dążeń do niepodległości jest regularnie opracowywany na zagranicznym podwórku, nie udało mi się jeszcze spotkać nikogo, kto mówiłby w Polsce o szkockim nacjonalizmie. Jest to ogromna strata, gdyż szkocki nacjonalizm staje w bezpośredniej opozycji do wszystkiego, co przeciętny odbiorca słyszy myśląc o ideologii nacjonalistycznej. 

 

Doprecyzowując, chciałbym się tu skupić na ideologii nacjonalizmu w Szkocji od końców XIX wieku bardziej niż na wszelkiej maści zrywach narodowościowych znanym z Bravehearta i jemu podobnych. Choć historie Williama Wallacea i Roberta Bruca są na pewno inspirujące i istotne dla szkockiej mentalności, nie różnią się one zbytnio od tego, co znamy z całego świata. Chciałbym rozszerzyć temat nowożytnego szkockiego nacjonalizmu ze względu na jego wyjątkowość w skali Europy, jak i prawdopodobnie świata.  

 

Prawdę mówiąc, szkocki nacjonalizm idzie wbrew wszystkim skojarzeniom o europejskim nacjonalizmie. Nie formował się on w trakcie Wiosny Ludów, nie był też oddolnym ruchem skierowanym przeciwko jakiejś obcej władzy, a co wydawać by się mogło najdziwniejsze nie był też w swoim założeniu narodowowyzwoleńczy. Zamiast nabrać kształtu w połowie XX wieku, on wyłonił się w trakcie dwudziestolecia międzywojennego. Przeprowadzali go nie rewolucjoniści i pisarze szukający „rzędów dusz”, a profesorowie i ekonomiści. Wreszcie, przynajmniej początkowo, nie był on ideologicznie antyangielski, a wynikał z tabelek i kalkulacji zysków i strat. Przywołanie Mickiewicza nie jest tu przypadkowe: polska myśl narodowościowa, która ze swoimi 

 

dwoma powstaniami i narodowymi epopejami stanowi syntezę europejskich nacjonalizmów staje w bezpośredniej kontrze do szkockiej antytezy, która decyzje podejmowała „szkiełkiem i okiem”,  Podstawą do sformułowania bardziej konkretnej myśli niepodległościowej była dla Szkotów I Wojna Światowa, w trakcie której jej industrialne części były eksploatowane w znacznie większym stopniu niż większość terenów Zjednoczonego Królestwa. Podkreślano wpływ unii i Anglików na ustanowienie przemysłu ciężkiego w centralnym pasie Szkocji. Podnoszono argument o oderwaniu władz centralnych od własnych obywateli, gdy ich kraje przekraczają dziesięć milionów mieszkańców. Wskazywano na potrzebę decentralizacji i szkockiego samostanowienia, choć, między innymi ze względów bezpieczeństwa, w ramach federacji i pod parasolem imperium brytyjskiego5. Wtedy też, w 1934 została założona Szkocka Partia Narodowa (SNP), która od ponad dekady obecnie rządzi w Szkocji. Jednakże, ze względu na brak zainteresowania zarówno lokalnego i światowego, temat szkockiego nacjonalizmu pozostawał szerzej nieznany aż do lat sześćdziesiątych.  

 

Nowy rozdział otworzył się przy okazji publikacji Intelektu Demokratycznego (ang. the Democratic Intellect) George’a Daviego, który skupił się na różnicy pomiędzy szkotami i anglikami oraz postępującą anglicyzacją życia publicznego. Według niego typowo szkockie cechy, takie jak egalitaryzm i wspólnotowość, miały być zastępowane przez elityzm i indywidualizm przypisywany anglikom. Przeciwko tej postępującej zmianie najlepiej miały się bronić uniwersytety, które, choć same ulegały erozji, jako miejsca nauki pozostawały bastionem narodowych sentymentów. Wtedy też zaczęto zwracać uwagę na odrębność kulturową dwóch narodów i znajdować kolejne różnice pomiędzy hierarchiczną i napuszoną Anglią a demokratyczną i solidarnościową Szkocją. W tym samym czasie samo Zjednoczone Królestwo przechodziło prawdopodobnie najtrudniejszy okres w swojej historii. Imperium, nad którym słońce nigdy nie zachodzi i bezapelacyjny zwycięzca drugiej wojny światowej już 15 lat później mierzył się z utratą większości swoich posiadłości kolonialnych przy okazji Roku Afryki. Nowy, dwubiegunowy świat relegował Brytyjczyków do drugiego rzędu i zmusił ich do zredefiniowania własnej tożsamości narodowej, dając wiatr w żagle głosom o potrzebie rozpadu imperium. Wtedy też szkocki nacjonalizm zaczął być mniej lub bardziej otwarcie antykapitalistyczny, co pozostało jego istotną częścią do teraz. Próbując wyjaśnić trudności Zjednoczonego Królestwa w sferze społecznej, Perry Anderson, jeden z głównych twórców „Drugiej Nowej Lewicy”, jako przyczynę wskazywał osobliwy rozwój kraju położonego na Wielkiej Brytanii6. Będąc pionierem zarówno we wprowadzeniu monarchii konstytucyjnej oraz rewolucji przemysłowej i jednocześnie zwycięzcą obu wojen światowych, Zjednoczone Królestwo 

 

‘ominęła’ anty-arystokratyczna rewolucja burżuazyjna. Zamiast tego obie warstwy połączyły się w jedną, współistniejącą formację, skierowaną przeciwko najniższym warstwom społecznym. Ówczesna sytuacja teoretycznie mogła być momentem, w którym sfrustrowana burżuazja przejęłaby władzę, jednakże ta już dawno zaprzyjaźniła się z klasą wyższą, pozostawiając po sobie pustą przestrzeń. Zdaniem Toma Nairna, jednego z czołowych myślicieli szkockiej niepodległości, rozpad Królestwa na części składowe mógłby spowodować zasadniczą zmianę społeczną i pomóc każdej z nich7. Był on jednocześnie ogromnym zwolennikiem aktywnego udziału Szkocji we NATO i Wspólnotach Europejskich, nazywając tę drugą „organizacją nowoczesną, dobrowolną, prawdziwie wielonarodową, zdolną do dalszego rozwoju”, których to cech nie miało Zjednoczone Królestwo.  

 

Wyżej wspomnianą „pustą przestrzeń”, która pojawiła się w kulturze brytyjskiej gdy imperium zaczęło trząść się w posadach, niektórzy Szkoci chcieli początkowo zapełnić różnicami między nimi a anglikami. Jednakże te szybko odeszły w niepamięć w obliczu nowego, wspólnego wroga, skupiającego prawie wszystkich obywateli Szkocji: Margaret Thatcher. Neoliberalne rządy Żelaznej Damy były wyjątkowo dotkliwe dla Szkocji, w której wzrosło bezrobocie i rozwarstwienie społeczne. Nacjonalizm, już wcześniej lewicujący, skierował się wyraźnie w stronę socjalizmu, odrzucając nie tylko Partię Konserwatywną, ale i bardziej społeczną Partię Pracy, która była ograniczona swoimi powiązaniami ze rządem centralnym. Pojawiło się zapotrzebowanie na partię prawdziwie socjalistyczno-robotniczą, która odbierze władzę z Westminster i odda ją w ręce obywateli Szkocji. Na tej fali powstała Szkocka Partia Pracy (SLP) i wyłom z osłabionego SNP, Grupa ‘79. Do przedstawicieli tej drugiej należeli między innymi Nairn, Maxwell i przyszły premier Alex Salmond. Żadna z nich nie była jednak nadzwyczajnie skuteczna, a Grupa ‘79, pomimo zasadniczego wpływu na myśl niepodległościową, rozpadła się już w trzy lata po założeniu. Podczas następnego dziesięciolecia nastąpiło przewartościowanie celów wśród szkockich nacjonalistów. Głównym głosem stał się Salmond, który już jako przewodniczący SNP proponował przeniesienie uwagi na suwerenność bardziej niż niepodległość oraz przejście od państwa socjalistycznego do państwa dobrobytu. W 1988 roku partia Salmonda opublikowała program nazwany „Niepodległość w Europie”, który opisywał pozycję Szkocji w Europie i nadchodzącej Unii Europejskiej. Celem miała być federalizacja, dzięki której Szkocja mogłaby sama decydować o sobie, jednocześnie będąc częścią Unii, za przykład podając Republikę Irlandii. W ten sposób szkocki nacjonalizm zatoczył prawie idealne koło, wracając do tematów stricte ekonomicznych, zostawiając wzmianki o kolonizacji i różnicach między narodami na drugim bądź nawet trzecim planie.  

 

Wszystko zmieniło się w 2007 roku, kiedy to SNP otrzymało w wyborach 32,9%, gwarantując rząd mniejszościowy przy pomocy Zielonych. Chociaż od początku powołania parlamentu w Holyrood partia Salmonda nie spadała poniżej 20% (z najsłabszym wynikiem 23,8% w 2003), to ich wygrana i przegonienie Partii Pracy było niewątpliwym zaskoczeniem. Ten sukces nie tylko udało się powtórzyć cztery lata później, ale i poprawić, z wynikiem oszałamiających 45,5% poparcia i idącej za tym samodzielnej większości. Wiedząc, że taka możliwość może się nie powtórzyć przez dekady, kierownictwo partii podjęło decyzję o rozpisaniu referendum niepodległościowego. Na początku 2012 roku deputowani z Westminster wyrazili wstępną zgodę, a kilka miesięcy później przedstawiciele obu parlamentów podpisali Porozumienia Edynburskie. Do najważniejszych postanowień należało ograniczenie referendum do jednego, koronnego pytania oraz ustalenie daty przed zakończeniem 2014 roku. Ostatecznie, w marcu 2013 roku ogłoszono datę głosowania na 18 września 2014 roku. 

 

Postawienie wszystkiego na jedną kartę zmieniło charakter niepodległości: zamiast spokojnego rozplanowywania i celowania w przyszłe pokolenia, rozpoczęła się gorączkowa walka o przekonanie jak największej liczby szkotów już teraz. Chociaż oficjalnie kampania miała się rozpocząć latem 2014 roku, od momentu kiedy jasne było, że referendum się odbędzie, obie strony ruszyły z pełną parą. SNP zaprezentowało swoją białą księgę „Scotland’s Future”, która pokazywała zalety płynące z niepodległości. Proniepodległościową kampanię „Yes Scotland” wspierali znani szkoccy celebryci, jak Sean Connery i Alan Cumming. Głośny był też argument o „sześciu uniach” – na tamten moment Szkocja była członkinią sześciu unii, po odłączeniu się od Zjednoczonego Królestwa wciąż byłaby częścią pięciu. Po stronie unii opowiedziały się wszystkie partie establishmentu (Partia Konserwatywna, Pracy i Liberalni Demokraci), które ze względu na dzielące je różnice zdecydowały się na kampanię negatywną, skupioną na podsycaniu niepokojów10. Mimo początkowej bezpiecznej przewagi unionistów, im bardziej zbliżała się data głosowania, tym bardziej wyniki sondaży zaczęły się wyrównywać. Przy 97% uprawnionych do głosowania zarejestrowanych i prawie 85% z nich oddających prawidłowo głosy, wynik pozostawał niepewny.  

 

Ostatecznie Szkoci zdecydowali przeciwko niepodległości, z 55,3% oddanych głosów na „nie”. Ten wynik był jednak zbyt mały, by mówić o faktycznym zamknięciu tematu aż do następnego pokolenia. Potwierdzili to sami Szkoci, oddając w 2016 roku 46,5% głosów na SNP, wynik o punkt procentowy wyższy niż pięć lat wcześniej. Był jednak wystarczający by wywołać dymisję Alexa Salmonda z pozycji przewodniczącego SNP, którego na następne dziewięć lat zastąpiła Nicola Sturgeon. Przygotowywano się jednak na powrót długoterminowej kampanii, nastawionej na następne dekady. Te wszystkie plany zostały wywrócone do góry nogami, gdy 23 czerwca 2016 roku większość obywateli Zjednoczonego Królestwa zdecydowała o opuszczeniu struktur Unii Europejskiej. Przy zaledwie 51% poparcia dla Brexitu i 62% głosów „przeciw” w Szkocji, temat niepodległości znów stał się głośny, z premier Sturgeon domagającą się powtórzenia referendum z powodu zasadniczej zmiany okoliczności.  

 

Ostatnie siedem lat mogłoby wydawać się spokojniejszym okresem w historii szkockiej niepodległości, jednak ten kocioł nie przestaje bulgotać, czekając na odpowiedni moment by wybuchnąć. W 2021 roku SNP dołożyło kolejny fenomenalny wynik do kolekcji, pobijając kolejny rekord z wynikiem 47,7%. W tej sytuacji wydawać by się mogło, że pytaniem stawianym w kontekście szkockiej niepodległości nie powinno być „czy?” tylko „kiedy?. Jednakże, 15 lutego 2023 roku Nicola Sturgeon zrezygnowała z pozycji liderki SNP, pozostawiając wiele pytań i potrzebę nowego lidera. W tym miejscu pozwolę sobie postawić kropkę, a chcąc dowiedzieć się więcej o nowym rozdaniu w Szkockiej Partii Narodowej, ich obecnej sytuacji sondażowej oraz perspektyw całego Zjednoczonego Królestwa na najbliższe wybory zapraszam do naszego podcastu „Rubieże Świata”. W najbliższym odcinku, S02E05, będę pochylał się nad tym, w jakiej sytuacji znajduje się SNP po wyborze nowego lidera oraz o najnowszych doniesieniach związanych z operacją Branchform. 

 

* Obecne sondaże pokazują 16 punktów procentowych przewagi dla Partii Pracy, co i tak jest powrotem Torysów z  30 p.p. straty, które mieli na chwilę przed podaniem się do dymisji Liz Truss: https://www.politico.eu/europe-poll of-polls/united-kingdom/ 

 

Źródła:

[1] https://www.independent.co.uk/news/uk/politics/brexit-poll-referendum-rejoin-eu-b2250813.html 

[2] E. Cameron, Imapled upon a Thistle: Scotland since 1880, Edinburgh University Press, Edynburg, 2010.

[3] A. Lamont, Scotland and the War, Glasgow, 1943

[4] Scottland – Free or Fettered? „Scots Independent”, No. 305, styczeń 1952

[5] P. Anderson, Origins of the Present Crisis „New Left Review”, no. 23, 1964

[6] T. Nairn, Twilight of the British State „New Left Review”, no. 32, 1965

[7] T. Mullen, The Scottish Independence Referendum 2014, „Journal of Law and Society”, 2014

[8] F. Simpkins, Better Together and the No Campaign: from Project Fear to Grace? „Revue Française de Civilisation  Britannique”, 2015