Autorka: Wiktoria Barteczko
Należy jednak zauważyć, że pod fasadą postępowych, jak na świat islamski, zapisów prawnych i procesów politycznych, kłębiły się coraz poważniejsze problemy ekonomiczno-społeczne, a zmęczona ciągłymi kłótniami elit ludność tęskniła za stabilnością i rządami „silnej ręki”, w których upatrywała poprawy swoich warunków bytowych. Młoda demokracja, niepozbawiona wad strukturalnych, okazała się wyjątkowo krucha i podatna na wstrząsy, co sprawnie wykorzystał obecny prezydent Kais Saied, wprowadzając zmiany, które popchnęły Tunezję z powrotem na drogę autorytaryzmu. Utrzymujący się kryzys polityczny oraz jego najnowsza odsłona – lipcowe referendum konstytucyjne – mogą posłużyć jako przykry obraz stopniowego obumierania ideałów Jaśminowej Rewolucji, a także dowód na to, jak trudnym i żmudnym procesem jest budowa silnego i wytrzymałego systemu demokratycznego.
‘Jaśminowa Rewolucja’ i wielkie nadzieje.
Tunezja w przededniu wielkich zmian wydawała się być państwem stosunkowo stabilnym, wyróżniającym się na tle reszty świata arabskiego postępowością w zakresie uchwalanego prawa (uwagę zwraca m.in. Kodeks statusu osobistego z 1956 roku, w którym m.in. zakazano poligamii czy zalegalizowano rozwody), podejścia do ekonomii, edukacji oraz praw kobiet.
Jednocześnie, już od początków niepodległości (uzyskanej w 1956 roku) trudno było określić Tunezję jako kraj o jakichkolwiek tradycjach demokratycznych. W państwie rządzonym przez kolejnych prezydentów-autokratów – najpierw Habiba Bourguibę, a po zamachu stanu w 1987 roku przez Zine al-Abidine Ben Alego, dochodziło do licznych prześladowań politycznych oponentów, zlikwidowano wolność słowa i ugrupowania polityczne, przez co odebrano społeczeństwu możliwość wpływu na decyzje podejmowane na najwyższych szczeblach władzy, spychając je do roli biernego obserwatora.
W Tunezji zapanowała wszechobecna korupcja i kumoterstwo, a znaczna część elit była osobiście powiązana z rodzinami obu prezydentów. Ostrze noża wymierzono również w środowiska islamistyczne, zamykając szkoły koraniczne, odbierając ziemię instytucjom religijnym czy stosując represje wobec zgromadzeń o profilu muzułmańskim.
Liczne zawirowania ekonomiczne z pierwszej dekady XXI wieku ukazały słabości pozornie wytrzymałej tunezyjskiej gospodarki, a reżim w coraz mniejszym stopniu był w stanie zaspokoić palące potrzeby społeczeństwa. Wielkimi wyzwaniami stały się bezrobocie wśród młodzieży z wykształceniem średnim i wyższym (które w 2010 roku wyniosło ok. 30%), jak i rosnące nierówności czy rzucające się w oczy łapówkarstwo, bez którego trudno było cokolwiek wytargować.
Ludność Tunezji przestała korzystać ze wzrostu gospodarczego poprzednich dekad, a coraz większe trudności w związaniu końca z końcem kierowały jej wzrok na głównego winowajcę – prezydenta, który wraz ze swoim najbliższym otoczeniem mógł pozwolić sobie na wszystko, podczas gdy coraz większej części społeczeństwa brakowało środków utrzymanie.
System, który daje ludziom dobrobyt i godne życie w zamian za ich obojętność wobec niedemokratycznych rządów, zaczął się stopniowo kruszyć. Zaczęto żywić nadzieję, że inna rzeczywistość polityczna przywróci ludziom godność i stabilność finansową. Do wybuchu gniewu potrzebna była tylko iskierka.
Tą iskierką, która dała symboliczny początek tzw. Jaśminowej Rewolucji w Tunezji, jaki całej Arabskiej Wiośnie, było teoretycznie niewiele znaczące wydarzenie w miasteczku Sidi Bouzid. Tutaj 17 grudnia 2010 roku Mohamed Bouazizi podpalił się po tym jak – po wielu atakach ze strony policji i lokalnych urzędników, a także żądań łapówek – zabroniono mu sprzedaży warzyw. Akt samospalenia miał być rozpaczliwym wyrazem protestu wobec wszechobecnej w państwie korupcji oraz trudności, z którymi muszą mierzyć się zwykli Tunezyjczycy.
Tragedia Bouaziziego poruszyła Tunezyjczyków, którzy zaczęli wychodzić na ulicę w wyrazie solidarności. Demonstracje w błyskawicznym tempie rozprzestrzeniły się po całej Tunezji, a wkrótce obok haseł z żądaniami poprawy sytuacji życiowej zaczęły się pojawiać postulaty demokratyzacji, w której upatrywano nadziei na lepszą przyszłość. Protestujących wsparło wojsko, a żołnierze, równie sfrustrowani ciężkimi warunkami bytowymi, odmówili prezydentowi posłuszeństwa.
14 stycznia 2011 roku Ben Ali zrzekł się władzy, a następnie wyjechał z kraju. Odejście prezydenta i plany demokratyzacji wzbudziły nadzieję na poprawę sytuacji życiowej wielu Tunezyjczyków.
Konstytucja z 2014 roku – obietnica nowej Tunezji.
Rewolucja w Tunezji przyniosła stopniowe przemiany, które miały popchnąć państwo w stronę demokracji. Po ucieczce Ben Alego utworzono rząd koalicyjny, składający się z członków dotychczasowego ugrupowania rządzącego oraz przedstawicieli opozycji, który szybko jednak upadł. Już wkrótce zalegalizowano zakazaną dotąd partię Ennahda (Partia Odrodzenia) o profilu islamistycznym, cieszącą się sporą popularnością i wpływami w kraju.
W październiku 2011 roku zorganizowano wybory do Zgromadzenia Konstytucyjnego, w których zwycięstwo odniosła właśnie Ennahda, zdobywając 37% głosów (co przekładało się na 90 mandatów). Zgromadzenie, pomimo wielu różnic ideologicznych i kryzysów po drodze, rozpoczęło pracę nad nową ustawą zasadniczą, która miała się stać ukoronowaniem okresu przejściowego i tranzycji Tunezji do ustroju demokratycznego.
Uchwaloną w 2014 roku konstytucję Tunezji okrzyknięto najbardziej postępową ustawą zasadniczą świata arabskiego, a nawet jedną z najbardziej liberalnych na świecie. Już sama preambuła honoruje walkę Tunezyjczyków o ustanowienie demokracji, wskazuje również na przywiązanie do ochrony praw człowieka, zachowania rozdziału władz i zrównoważonego rozwoju.
Konstytucja w art. 2 stanowi, że religią Tunezji pozostaje islam, aczkolwiek samo państwo ma charakter świecki, a w art. 21 wskazuje na równość kobiet i mężczyzn, co należy uznać za precedens w świecie islamu. Pozycja kobiet zostaje dodatkowo wzmocniona zapisami art. 34, 40, 46 i 74, które określają równość płci w zakresie dostępu do rynku pracy czy udziału w życiu politycznym Tunezji (m.in. kandydowania w wyborach prezydenckich). Artykuły 31, 35, 36 i 37 zapewniają wolność wypowiedzi, pluralizm polityczny i prawo do zgromadzeń.
Po latach rządów autokratycznych, w Tunezji zdecydowano się na przyjęcie systemu semiprezydenckiego, który zapewnić miał niezbędny balans i rozdział władz, niezbędne dla utrzymania sprawnej demokracji. Władza wykonawcza została powierzona prezydentowi wybieranemu na pięcioletnią kadencję w powszechnych wyborach oraz rządowi (art. 71, 75). Pomimo licznych prerogatyw w zakresie polityki zagranicznej czy bezpieczeństwa, na prezydenta zostały nałożone nowe ograniczenia – jego weto wobec uchwalonych w parlamencie aktów prawnych nie ma charakteru ostatecznego, a zgodnie z art. 88 głowa państwa ponosi odpowiedzialność konstytucyjną przed Trybunałem Konstytucyjnym (do którego może się również zwrócić w celu zbadania konstytucyjności ustaw).
Prezydent mógł na mocy art. 77 rozwiązać parlament, jednak uprawnienie to jest obwarowane wieloma warunkami, a Rada Ministrów ponosi odpowiedzialność zarówno przed nim, jak i przed parlamentem. Władzę ustawodawczą powierzono jednoizbowemu parlamentowi (Zgromadzenie Przedstawicieli Ludowych w liczbie 217 deputowanych), również wybieranemu na pięć lat. Konstytucja gwarantowała istnienie opozycji politycznej (art. 60), jako niezbędnego elementu procesów demokratycznych w państwie.
Twórcy tunezyjskiej konstytucji z 2014 roku postarali się również o zagwarantowanie istnienia niezależnego i niezawisłego sądownictwa, stojącego na straży praw obywateli. Na czele systemu sądowniczego usytuowano Najwyższą Radę Sądownictwa, która proponować miała kandydatów na sędziów.
Oprócz gwarancji trójpodziału władzy, nowy system polityczny miał zapewniać istnienie niezależnych instytucji kontrolnych, takich jak Komisja Praw człowieka czy Urząd Antykorupcyjny, które mają dodatkowo zadbać o przestrzeganie prawa przez rządzących oraz zadbać o podstawowe uprawnienia obywateli.
Nie tak pięknie, jak mogłoby się wydawać.
Po początkowej euforii zaczęły się pojawiać pierwsze rysy na szkle. Jeszcze przed uchwaleniem nowej konstytucji, w 2013 roku, miały miejsce zabójstwa dwóch lewicowych polityków – Chokriego Belaida oraz Muhammada Brahmiego, które wstrząsnęły Tunezyjczykami i przyczyniły się do umocnienia rozłamu politycznego w społeczeństwie na zwolenników ugrupowań islamistycznych oraz świeckich.
Odbiciem tego stała się sytuacja na scenie politycznej, gdzie już wkrótce wyodrębniły się na niej dwa przeciwstawne bloki – pierwszy złożony z partii islamistycznych, zgrupowanych wokół największej i najsilniejszej Ennahdy, a drugi skupiający ugrupowania o profilu świeckim i lewicowym. Lata 2013-2014 okazały się czasem kryzysów politycznych i konfliktów na szczytach władzy, a także rosnącego niezadowolenia ludności, której zdaniem politycy za bardzo skupiali się na rywalizacji i walce o wpływy oraz intratne posady, zaniedbując jednocześnie coraz gorszą sytuację ekonomiczną państwa i związane z nią trudne położenie części społeczeństwa.
Kolejne lata, już po uchwaleniu nowej konstytucji, nie przyniosły znaczącej poprawy, a Tunezja (chociaż i tak pozytywnie wyróżniająca się na tle innych państw objętych Arabską Wiosną) znalazła się na równi pochyłej. W 2015 roku krajem wstrząsnęły ataki terrorystyczne, dokonywane przez przedstawicieli Państwa Islamskiego, a 2016 rok ponownie minął pod znakiem sporów politycznych, w tym dymisji premiera Habiba Essida oraz zmian w samej Ennahdzie, której włodarze oświadczyli, że porzuca ona polityczny islam, co zresztą kosztowało ugrupowanie kilka punktów poparcia w kolejnych wyborach parlamentarnych.
W sumie w latach pomiędzy Arabską Wiosną a 2019 rokiem, Tunezja doświadczyła dziesięciu poważnych zmian w rządzie, które przyczyniły się do znaczącego spadku zaufania publicznego do partii politycznych oraz instytucji państwowych. Uchwalane przez parlament prawo czasami otwarcie godziło w zdobycze rewolucji – za dobry przykład może tutaj posłużyć ustawa o pojednaniu gospodarczym z 2017 roku, na mocy której przyznano amnestię funkcjonariuszom państwowym stosującym praktyki korupcyjne za czasów poprzedniego reżimu, o ile sami nie odnosili korzyści z takich działań.
Przeprowadzane po drodze próby znalezienia konsensusu między partiami i powołanie kolejnego „rządu jedności narodowej” (jak to miało miejsce zaraz po rewolucji) zakończyły się klęską i doprowadziły wręcz do politycznej stagnacji. Ów „zator polityczny” uniemożliwił niejednokrotnie poprawne funkcjonowanie systemu, gdyż nie dokończono tak naprawdę budowy nowej Tunezji. Przykładowo – nigdy ostatecznie nie powołano Trybunału Konstytucyjnego, czyli instytucji kluczowej dla każdej demokracji. Istniejące organy kontrolne często okazywały się silne jedynie na papierze, w rzeczywistości nie mając szczególnego wpływu na działanie systemu politycznego w Tunezji i podobnie jak instytucje polityczne, nie udało im się zyskać kluczowego zaufania ze strony obywateli.
Brak politycznej zgody uwydatnił się szczególnie w dziedzinie gospodarki. Po 2014 roku sytuacja ekonomiczna Tunezji zaczęła się stopniowo pogarszać. Nadal szerzyła się korupcja, a ze względu na brak porozumienia wśród ugrupowań wchodzących w skład parlamentu niemożliwą stała się reforma finansowania sektora publicznego, którego obsługa pochłaniała lwią część budżetu państwa. W 2015 roku Tunezja była zmuszona skorzystać z pożyczki Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) w wysokości 2,9 mld dolarów.
Mimo to nie udało się ograniczyć deficytu budżetowego i doprowadzić do cięć w finansach publicznych, co doprowadziło do upomnienia ze strony MFW w 2017 roku i uzależnienia dalszej pomocy od ograniczenia deficytu. Na początku 2018 roku wybuchły w Tunezji masowe protesty przeciwko rosnącym kosztom utrzymania. Oprócz podwyżek cen wielu podstawowych produktów, Tunezyjczycy borykali się z drastycznie rosnącym bezrobociem, szczególnie wśród ludzi młodych i wykształconych – stopa bezrobocia wzrosła z 23% w 2010 roku do 30% w 2018 roku.
Część Tunezyjczyków stała się wyjątkowo łatwym celem dla islamskich ekstremistów, którzy wykorzystywali społeczne frustracje do rekrutacji nowych członków grup terrorystycznych. Z największymi problemami zmagali się mieszkańcy „wnętrza Tunezji” – tradycyjnie uboższej części kraju, o przeważnie wiejskim charakterze.
W dekadę po Arabskiej Wiośnie w Tunezji nastroje pozostawały wyjątkowo ponure. Według sondażu przeprowadzonego przez International Republican Institute (IRI) w 2020 roku, aż 87% ankietowanych uznało, że państwo zmierza w złym kierunku (dla porównania – jeszcze rok wcześniej było to 67%). Niezadowolenie kierowano szczególnie w kierunku bezradności rządu wobec problemów gospodarczych i korupcji.
Część respondentów wskazała na potrzebę przywrócenia rządów silnej jednostki – przywódcy, który byłby w stanie uporać się z trudnościami, w jakie wpadła Tunezja. Inni zaznaczali, że o ile rewolucja przyniosła wolność słowa, to równocześnie wielu młodych utraciło perspektywy na godne życie w Tunezji i zostało zmuszonych do emigracji. Między 2019 a 2020 kraj zdecydowało się opuścić 12 tys. osób, które udały się przez Morze Śródziemne do Sycylii. „Może źle zrozumieliśmy wolność, ponieważ nie poczyniliśmy postępów w ciągu ostatnich dziesięciu lat” – powiedział młody Tunezyjczyk w rozmowie z ekspertem United States Institute of Peace.
Kais Saied na trudne czasy.
13 października 2019 roku, tydzień po wyborach parlamentarnych (o nota bene niskiej frekwencji – jedynie 42%, wskazującej na utratę zaufania do partii politycznych), Tunezyjczycy ponownie udali się do urn – tym razem w celu powołania nowej głowy państwa. Z wynikiem 72,7% głosów zwyciężył Kais Saied –sześćdziesięciojednoletni akademicki wykładowca prawa, który kilka lat wcześniej brał udział w tworzeniu nowej konstytucji. Zwrot wyborców ku Saiedowi był pokłosiem rosnącego rozczarowania skłóconymi elitami politycznymi, co symbolizować może również fakt, iż jego przeciwnikiem w drugiej turze wyborów był medialny potentat Nabil Nouri, podobnie wywodzący się spoza tradycyjnego partyjnego establishmentu.
Zarówno w Tunezji, jak i w środowisku międzynarodowym postrzegano nowego prezydenta jako człowieka z zasadami, szczerego i gotowego do ciężkiej pracy i wprowadzania reform na rzecz poprawy sytuacji swoich rodaków, a także walki z korupcją czy wzmacniania praworządności. Równocześnie wskazywało się na liczne wyzwania, z którymi Saied będzie musiał się mierzyć w czasie swojej kadencji, takimi jak rozdrobnienie polityczne, konflikty pomiędzy frakcjami parlamentarnymi oraz pogarszający się stan gospodarki, wpływające na coraz to większe rozczarowanie społeczeństwa ideałami demokratycznymi i republikańskimi.
Faktycznie, już pierwsze miesiące rządów przyniosły prezydentowi wiele poważnych trudności. Najpierw pojawił się poważny problem ze sformowaniem nowego rządu – zgodnie z konstytucją z 2014 roku, to prezydentowi powierza się zadanie utworzenia gabinetu partii, która zdobyła najwięcej głosów w wyborach. Chociaż proces powinien zająć co najwyżej kilka tygodni, ze względu na liczne konflikty międzypartyjne oraz fakt, że żadne ugrupowanie nie zdobyło większości w Zgromadzeniu, nowy rząd został zaprzysiężony dopiero po czterech miesiącach.
Habib Jemli – pierwszy kandydat na premiera, zaproponowany przez teoretycznie zwycięską partię Ennahda (z wynikiem 19,6% i 52 mandatami), nie uzyskał wymaganej większości głosów. Kolejne sugestie stworzenia rządu „niezależnych ekspertów” (nastawionych jednak przychylnie do Ennahdy), a także powołania na stanowisko premiera desygnowanego przez Saieda Elyesa Fakhfacha również nie spotkały się z poparciem deputowanych. W obliczu możliwego kryzysu prezydent postanowił zadziałać radykalniej i powołać się na art. 89 konstytucji, zgodnie z którym może rozpisać nowe wybory parlamentarne, jeśli przez cztery miesiące nie uda się utworzyć rządu. Ostatecznie, po wprowadzeniu kilku korekt personalnych i przy wyraźnej dezaprobacie Ennahdy, zdecydowano się na gabinet Fakhfacha. Jego gabinet utrzymał się tylko pięć miesięcy.
Kolejnym wyzwaniem stała się pandemia Covid-19, a blokady i restrykcje wprowadzane dla spowolnienia rozprzestrzeniania się wirusa wywarły negatywny wpływ na tunezyjską gospodarkę. Szczególnie ucierpiał sektor turystyczny (stanowiący ok. 8% PKB Tunezji), zaliczając spadek szacowany na ok. 80%, podobnie wrażliwe okazały się takie dziedziny jak transport (spadek dochodów o 60%), handel zagraniczny (zamknięcie granic i spadek wymiany między Tunezją a jej największymi partnerami gospodarczymi w Europie i Azji) oraz budownictwo.
Zgodnie z danymi na 2022 rok, podczas pandemii PKB Tunezji zaliczyło spadek o 8,6%, a wskaźnik ubóstwa wzrósł do 21%. Gigantycznym problemem stał się gwałtowny wzrost poziomu bezrobocia – aż do 17,8% w 2021 roku, co nastąpiło wskutek zamykania wielu średnich i mniejszych firm, jak i zwalniania pracowników. Najgorsza sytuacja widoczna była w szczególności w wiejskich regionach północno-zachodniej i południowej Tunezji, gdzie zanotowano kolejno stopę bezrobocia na poziomie kolejno 26% i 21%. Warto odnotować, że ponad połowę wszystkich bezrobotnych (ok. 56%) stanowili absolwenci szkół wyższych, którzy pomimo uzyskania wykształcenia, stracili perspektywy na znalezienie godnego zatrudnienia.
Wzrost bezrobocia przyczynił się z kolei do obniżenia średnich dochodów mieszkańców Tunezji średnio o 8,6%. Prezydent, chociaż pozbawiony zdolności bezpośredniego wpływu na politykę przeciwpandemiczną, starał się roztoczyć atmosferę pojednania i wspólnoty w walce z zagrożeniem ze strony koronawirusa, chociaż jako głowa państwa, a także osoba pozbawiona koneksji politycznych nie mógł zrobić zbyt wiele ponad to. Dodatkowo pandemia uwydatniła liczne problemy biurokratyczne Tunezji, będące spuścizną jej starego systemu i teraźniejszych rozłamów politycznych. Części z proponowanych rozwiązań na rzecz złagodzenia wpływu Covid-19 na społeczeństwo i gospodarkę oraz pakietów pomocowych nie udało się wdrożyć.
Pomimo różnych przeszkód na drodze, prezydent Saied nie ustawał w staraniach zdystansowania się od kłótliwych elit politycznych i nieudolnego aparatu państwowego. Wszystko to po to, aby kreować się na „obrońcę rewolucji” oraz swoisty „głos ludu” – jedynego człowieka na najwyższych szczeblach władzy, któremu bliskie są troski zwykłego Tunezyjczyka. Dostosowując czyny do retoryki, Saied niejednokrotnie spotykał się z rodzinami osób, które odniosły rany bądź zginęły w czasie protestów z przełomu 2010 i 2011 roku, a także z najbardziej poszkodowanymi przez trudną sytuację ekonomiczną. Dzięki temu udało mu się umocnić poparcie wśród dużej części Tunezyjczyków, jak i rozbudować bazę swoich zwolenników. Ich oddanie miało okazać się kluczowe.
Prezydencki przewrót.
Piętrzące się problemy gospodarcze i nieudolność rządu w walce z pandemią (pod względem śmiertelności Tunezja znalazła się w niefortunnej czołówce świata z 1,4 zgonami na 100 tys. osób) doprowadziły w styczniu 2021 roku do masowych protestów. Dochodziło do starć demonstrantów z policją, podpaleń i grabieży, w niektórych miastach rozlokowano armię, a setki osób zostało aresztowanych.
W nagłym zwrocie, 25 lipca 2021 roku, prezydent zadecydował o wdrożenie w życie zapisów art. 80 konstytucji – zdymisjonował rząd i zawiesił parlamentu. Następnego dnia Saied ogłosił wprowadzenie godziny policyjnej i zakaz przemieszczania się między miastami. Ruch głowy państwa, która zapowiadała „odnowienie ducha rewolucji” (zgodnie z retoryką prezydenta, ten ruch, jak i kolejne wpisywały się w ratowanie zdobyczy Arabskiej Wiosny) i aktywne działanie na rzecz reformowania państwa, był zaskoczeniem dla wielu międzynarodowych obserwatorów.
Za kulisami mówiło się, iż plany zdławienia parlamentu, z którym prezydentowi wielokrotnie było nie po drodze, pojawiły się już kilka miesięcy wcześniej i były forsowane przez najbliższych doradców Saieda. Przeciwnicy prezydenta, wydawałoby się, że całkiem słusznie, określili jego ruch mianem „zamachu stanu, tym bardziej, że aktualne realia w Tunezji nie nosiły znamion rzeczywistego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Jednocześnie, przeprowadzone badania opinii publicznej wskazywały na to, że ponad 80% społeczeństwa poparło kontrowersyjne działania prezydenta – odbywały się demonstracje poparcie, a wiele osób wskazywało na to, że Saied jest jedyną osobą, która jest w stanie uratować kraj przed zapaścią.
W Tunezji rozpoczął się kolejny kryzys polityczny, a państwo ponownie wkroczyło na niebezpieczną ścieżkę wiodącą ku ustrojowi autorytarnemu, jednocześnie zmagając się z recesją i ryzykiem kryzysu finansów publicznych (ze względu na brak rządu Międzynarodowy Fundusz Walutowy odmawiał podjęcia negocjacji). Wydawać by się mogło, że oddanie wartościom rewolucji, gotowość do naprawy państwa oraz niechęć wobec przedstawicieli tradycyjnych klas politycznych popchnęły prezydenta w kierunku zupełnie przeciwnym, niż wyczekiwany wśród zachodnich partnerów Tunezji dalszy proces demokratyzacji.
W kolejnych tygodniach po obaleniu premiera i zawieszeniu działania parlamentu, Saied oznajmił, że będzie sprawował rządy za pomocą dekretów, a nowy rząd będzie odpowiedzialny przed nim, a nie przed parlamentem. Doszło również do zawieszenia większości zapisów konstytucji z 2014 roku. Pod koniec września 2021 roku Saied mianował Najlę Bouden Romdhane nowym premierem, dając jej kilka dni na utworzenie rządu, który następnie został zaprzysiężony przed prezydentem. Chociaż wskazywało się na historyczny przełom, jakim było powołanie kobiety na stanowisko szefa rządu, bardziej niż oczywistym stało się, że nowy gabinet będzie w pełni podległy woli prezydenta.
W grudniu Saied poszedł o krok dalej, dokonując zamachu na niezawisłe sądy i ogłosił rozwiązanie Naczelnej Rady Sądownictwa – czołowy organ nadzoru sądowego. Prezydent oskarżył Radę o „służenie interesom politycznym”, nieumiejętność w prowadzeniu spraw oraz korupcję. Przedstawiciele Rady, jak i niezależni eksperci i obserwatorzy potępili działanie prezydenta, wskazując na to, że wraz z nim doszło do przekroczenia „czerwonej linii”, a w Tunezji upadł trójpodział władzy, kluczowy dla każdej demokracji.
12 lutego 2022 roku prezydent poszedł jeszcze dalej, całkowicie rozwiązując Naczelną Radę Sądownictwa i zastępując ją organem tymczasowym, którego członków sam powołał . Równocześnie Saied zapowiedział powstanie nowej konstytucji, tym razem pod swoimi auspicjami. Referendum, które miało rozstrzygnąć o przyszłości państwa, zostało wyznaczone na lipiec 2022 roku.
Referendum konstytucyjne.
Już 30 czerwca 2022 roku, w Dzienniku Urzędowym został opublikowany tekst nowej konstytucji, a kilka dni później – zestaw możliwych poprawek. Obywatelom Tunezji dano stosunkowo niewiele czasu, aby wyrazić opinię na temat nowej ustawy zasadniczej, chociaż z szansy tez skorzystało stosunkowo niewiele osób. Co interesujące, po dokładnym przestudiowaniu treści nowej konstytucji, część prawników biorących udział w procesie jej tworzenia wyparła się ostatecznego wyniku ich pracy, twierdząc, że w tekście znalazło się zbyt wiele modyfikacji, których oni nie zaaprobowali. Większość partii opozycyjnych zapowiedziała bojkot referendum bądź wezwała swoich zwolenników do głosowania przeciwko nowej konstytucji, wskazując na bezprawność procesu jej powstawania.
Nowa konstytucja znosi wiele ze środków kontroli przewidzianych w 2014 roku, skupiając w rękach prezydenta najwięcej władzy i przekształcając dotychczasowy system parlamentarno-prezydencki w czysto prezydencki. Zgodnie z jej zapisami prezydent nie może zostać usunięty w wyniku wyraźnego naruszenia konstytucji. Głowa państwa wyznacza szefa rządu, mianuje zaproponowanych przez niego kandydatów na ministrów, których może odwołać (art. 101), do czego nie jest wymagana zgoda parlamentu (art. 102). Prezydent może także ogłosić stan wyjątkowy bez konieczności nadzoru ze strony jakichkolwiek innych organów oraz czasowych ograniczeń (art. 96).
Kompetencje parlamentu zostały znacząco osłabione – poza usunięciem art. 88 poprzedniej konstytucji (wspomniana możliwość odwołania prezydenta), ustawodawca może jedynie zdymisjonować premiera, ale tylko w przypadku uzyskania 2/3 głosów i jedynie raz w ciągu kadencji (art. 115). W razie ponownej próby usunięcia szefa rządu w trakcie tej samej kadencji, prezydent ma prawo rozwiązać parlament i zwołać nowe wybory (art. 116).
Aby jeszcze bardziej umniejszyć rolę parlamentu w systemie politycznym Tunezji, konstytucja z 2022 roku wprowadza drugą izbę – Narodową Radę Regionów i Dzielnic, a także ogranicza immunitet poselski (art. 66). Zredukowana została także rola tunezyjskiego Trybunału Konstytucyjnego, który nie może już orzekać o prerogatywach prezydenta, a funkcje i sposób wyboru Naczelnej Rady Sądownictwa zostały przedstawione w na tyle ogólny i nieprecyzyjny sposób, że możliwa jest ich daleko idąca nadinterpretacja (oczywiście na korzyść prezydenta).
Poza zapisami odnoszącymi się bezpośrednio do władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, warto zwrócić uwagę na inne zmiany, które podobnie niosą ze sobą liczne zagrożenia dla tunezyjskiej demokracji. Usunięte zostają artykuły wskazujące na bezstronność i niezależność sił zbrojnych, co implikuje niebezpieczeństwo wykorzystania ich przez prezydenta dla tłumienia głosów opozycyjnych. Z systemu instytucjonalnego zniknie również wiele organów o charakterze kontrolnym, takich jak Urząd Antykorupcyjny, Komisja Komunikacji Audiowizualnej czy nawet Komisja Praw Człowieka. Nietypowym zabiegiem jest również zmiana roli islamu – zgodnie z art. 5 Tunezja deklaruje się jako część „islamskiej ummy”, a państwo ma „pracować na rzecz osiągnięcia celów czystego islamu”. Jest to dość niespodziewany krok, na który nie zdecydowały się nawet typowo islamistyczne partie tunezyjskie.
Zdaniem zwolenników Saieda proponowane przez niego zmiany ustrojowe, przede wszystkim umacnianie roli prezydenta, są konieczne, aby móc efektywnie sprostać nękającym Tunezję trudnościom gospodarczym i właściwie odpowiedzieć na potrzeby społeczeństwa. Większość obserwatorów wskazuje jednak na niebezpieczeństwo powrotu do starego reżimu i zaprzepaszczenie wszystkich osiągnięć na drodze do demokracji, obserwowanych w ostatnich dziesięciu latach.
Nowa konstytucja nie wprowadza niezbędnej dla ustroju demokratycznego równowagi władz, a ich trójpodział wydaje się być jedynie nominalny – władza ustawodawcza zostaje wewnętrznie podzielona, a niezawisłość sądownictwa właściwie nie istnieje. To ostatnie ma kluczowe znaczenie dla ochrony praw człowieka i obywatela, a bez niezależnych sądów i dodatkowych instytucji kontroli przejrzystość procesu prawna zmniejszy się, wystawiając jednostki i całe grupy na zagrożenia nadużyć i niesprawiedliwości w postępowaniach sądowych.
Referendum, jak i cały projekt zostały skrytykowane przez organizacje pozarządowe zajmujące się prawami człowieka i promocją wartości demokratycznych. Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej zapowiedział, że wspólnota będzie z uwagą przyglądać się rozwojowi sytuacji i wyraził nadzieję, że zapowiedziane na grudzień wybory parlamentarne staną się okazją do powrotu do dialogu politycznego.
Ostatecznie udział w referendum wzięło tylko 30,5% uprawnionych do głosowania, a 94% głosujących (nade wszystko zwolennicy prezydenta) opowiedziało się za przyjęciem nowej konstytucji. Ze względu na brak minimalnego progu frekwencji wyborczej, potrzebnej do wejścia ustawy zasadniczej w życie, uznano ją za zatwierdzoną.
Co dalej z demokracją w Tunezji?
Obecna sytuacja w Tunezji – utrzymujący się kryzys polityczny i wejście w życie nowej konstytucji, nadającej prezydentowi znaczące prerogatywy – stawiają w wyjątkowo niepewnej sytuacji przyszłość tunezyjskiej demokracji. Większość zwykłych Tunezyjczyków upatrywała w zmianie systemu i demokratyzacji przede wszystkim obietnicy poprawy sytuacji gospodarczej i warunków ich życia, stawiając znak równości pomiędzy systemem demokratycznym a dobrą sytuacją ekonomiczną państwa. Takowa poprawa jednak nie nastąpiła, pozostawiając ludzi niepocieszonych i sfrustrowanych, a wady młodej demokracji jeszcze bardziej uwydatniły nieudolność rządzących w zaspokajaniu potrzeb społeczeństwa.
W takiej sytuacji trudno się dziwić, że tak wielu ludzi, pozbawionych sentymentów do idei wolności i demokracji, zaczęło z tęsknotą spoglądać na dawne czasy, kiedy standard ich życia wydawał się pod wieloma względami lepszy. Mechanizmy demokratyczne utożsamiono z przeszkodami na drodze do wprowadzenia niezbędnych reform, a jedynego ratunku upatrywano w pojawieniu się figury silnego przywódcy, który pominąwszy skomplikowaną ścieżkę parlamentarną byłby w stanie poprawić kondycję państwa tunezyjskiego.
Z jednej strony ciężko nie zgodzić się z prezydentem Saiedem w kwestii wad tunezyjskiego systemu politycznego po Jaśminowej Rewolucji. Pomimo obalenia dyktatury i wejścia na ścieżkę przemian demokratycznych, Tunezyjczykom nie udało się zlikwidować wszechobecnej korupcji, a ugrupowania polityczne, pomimo podejmowanych prób odnalezienia konsensusu, ciągłymi sporami doprowadziły do polaryzacji społeczeństwa.
Po jakimś czasie wielu Tunezyjczyków poczęło utożsamiać nowy system z kryzysami, słabymi instytucjami, brakiem zainteresowania polityków sytuacją zwykłego obywatela, stopniowym pogarszaniem się stanu gospodarki i spadkiem poziomu życia. Ogólnoświatowy kataklizm, jakim były pandemia Covid-19 i powiązane z nią załamanie gospodarcze spełniło rolę istotnego katalizatora i zwiększyło oburzenie ludności zastanym systemem.
Saied, jako osoba pochodząca spoza politycznego mainstreamu i zapowiadająca gotowość do reform, miał szansę na poprawę sytuacji Tunezji i ugruntowanie demokracji, o ile wprowadzałby zmiany w uporządkowany i wyważony sposób, w porozumieniu ze społeczeństwem i politykami. Niestety, jego działania przyniosły skutek zupełnie odwrotny od pierwotnie zakładanego przez wielu wyborców i międzynarodowych obserwatorów, wprowadzając Tunezję z powrotem z drogę autorytaryzmu.
Partie opozycyjne, na czele z Ennahdą, zapowiedziały niedawno, że zamierzają zbojkotować zaplanowane na grudzień tego roku wybory parlamentarne. Ich inicjatywa, poprzednia wyjątkowo niska frekwencja w referendum konstytucyjnym, jak i pojawiające się od czasu do czasu głosy sprzeciwu tunezyjskich aktywistów i intelektualistów wobec polityki Saieda pozwalają mieć nadzieję, że w państwie wciąż są osoby, którym rzeczywiście zależy na wolnej i demokratycznej Tunezji.
Społeczeństwo tunezyjskie jest mimo wszystko dość młode – prawie 40% populacji stanowią osoby poniżej 24 roku życia, z czego wiele to młodzież, która nie pamięta już czasów dyktatury Ben Alego, czy nawet wydarzeń Arabskiej Wiosny. W dobie mediów społecznościowych, globalizacji i wymiany idei w skali całego świata, to od nich zależeć będzie przyszłość ich kraju. Jak na razie należy jednak prawdopodobnie uznać, iż jesteśmy świadkami powolnego upadku ostatniego bastionu Arabskiej Wiosny.
Źródła:
[1] Anderson Lisa, Demystifying the Arab Spring: Parsing the Differences Between Tunisia, Egypt, and Libya, „Foreign Affairs” 2011, vol. 90, no. 3
Ayadi Rym, Colombo Silvia, Paciello Maria Cristina, Tocci Nathalie, The Tunisian Revolution:: An Opportunity for Democratic Transition, Istituto Affari Internazionali (IAI) 2011
[2] Konstytucja Republiki Tunezyjskiej z 2014 roku
[3] Modzelewski Bartosz, Tunezja po Arabskiej Wiośnie. Kształt systemu politycznego i prawnego oraz sytuacja wewnętrzna kraju
[4] Wiśniewski Artur, Wiosna Arabska i jej następstwa na przykładzie Tunezji, Egiptu i Libii, „Securitologia” 2018, nr 2
[5] Zdanowski Jerzy, Historia Najnowsza Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, Wydawnictwo Akademickie Dialog, Warszawa 2020
[6] https://carnegieendowment.org/2021/01/14/after-ten-years-of-progress-how-far-has-tunisia-really-come-pub-83609
[7] https://www.atlanticcouncil.org/blogs/menasource/tunisia-is-the-sole-survivor-of-the-arab-spring-it-was-nice-while-it-lasted/
[8] https://www.hrw.org/news/2022/07/14/qa-tunisias-constitutional-referendum
[9] https://theconversation.com/ben-ali-the-tunisian-autocrat-who-laid-the-foundations-for-his-demise-124786
[10] https://www.washingtoninstitute.org/policy-analysis/after-sparking-arab-spring-tunisia-still-success-story
[11] https://www.dw.com/en/tunisians-are-disappointed-10-years-after-the-arab-spring/a-55991504
[12] https://www.france24.com/en/afrique/20220206-tunisian-president-kais-saied-dissolves-supreme-judicial-council
[13] https://www.brookings.edu/blog/order-from-chaos/2022/07/06/tunisias-new-constitution-will-only-worsen-its-political-crisis/
[14] https://www.usip.org/publications/2022/07/tunisias-new-constitution-expands-presidential-power-whats-next-its-democracy
[15] https://www.pism.pl/publikacje/Tunezja_po_wyborach_prezydenckich_i_parlamentarnych
[16] https://www.pism.pl/publikacje/kryzys-demokracji-w-tunezji
[17] https://www.nytimes.com/2021/08/26/world/middleeast/tunisia-president-kais-saied.html
[18] https://www.mei.edu/publications/tunisias-kais-saied-becomes-ordinary-politician
[19] https://www.aljazeera.com/news/2019/10/23/kais-saied-who-is-tunisias-new-president
[20] https://english.alaraby.co.uk/analysis/tunisian-president-kais-saieds-first-six-months-power
[21] https://ebrary.ifpri.org/utils/getfile/collection/p15738coll2/id/133737/filename/133947.pdf
[22] https://borgenproject.org/covid-19s-impact-on-tunisia/t
[23] https://www.aljazeera.com/news/2021/10/3/thousand-protest-in-tunisia-to-show-support-for-president-saied
[24] https://www.france24.com/en/africa/20211011-tunisia-names-new-government-11-weeks-after-last-one-was-sacked
[25] https://www.aljazeera.com/news/2021/9/29/tunisia-president-picks-romdhane-new-prime-minister
[26] https://www.france24.com/en/afrique/20220206-tunisian-president-kais-saied-dissolves-supreme-judicial-council
[27] https://www.usip.org/publications/2022/07/tunisias-twin-democracy-and-economic-crises-push-it-brink
[28] https://jmepp.hkspublications.org/2017/11/06/tunisia-history-constitutionalism/