Wprowadzenie do założeń Białej Księgi nawiązuje do Manifestu z Ventotene, autorstwa Altiero Spinellego i Ernesto Rossiego. Autorzy, więzieni przez reżim faszystowski, pragnęli wolnej i zjednoczonej Europy, opartej na współpracy, która miałaby zapobiec powrotowi „dawnych absurdów” Europy. Manifest ten stał się inspiracją do zainicjowania procesu integracji europejskiej. Owocem tych starań jest dzisiejsza Unia Europejska, która w odróżnieniu od czasów wojny, została określona „oazą pokoju i stabilności”. Stabilność ta została jednak w ostatnim czasie zachwiana, przede wszystkim przez decyzję Wielkiej Brytanii o wystąpieniu ze wspólnoty, ale również przez wewnętrzne nieporozumienia związane z przyjmowaniem w różnych krajach członkowskich, odmiennych wizji przyszłości. Odpowiedzią na tę sytuację miała być Biała Księga Komisji Europejskiej jako punkt wyjściowy do otwartej dyskusji na temat przyszłości Unii.
25 marca przywódcy UE spotkali się na szczycie w Rzymie, by świętować 60-lecie podpisania traktatów rzymskich. Była to doskonała okazja, by zweryfikować dotychczasowy rozwój Wspólnoty i przyjąć plan działania wpisujący się w jeden z pięciu scenariuszy przedstawionych w Białej Księdze.
Pierwszy ze scenariuszy zakłada kontynuację działania unijnych instytucji wedle planów reform zaproponowanych przez Komisję Europejską w 2014 roku w dokumencie „Nowy początek dla Europy” oraz przyjętych w ubiegłym roku przez państwa członkowskie w deklaracji z Bratysławy. Zgodnie z tekstem Księgi, „pozytywny program działań będzie nadal przynosił konkretne rezultaty, dzięki jedności w dążeniu do celu. […] Jedność UE-27 zostanie zachowana, ale w przypadku poważnych sporów może ona zostać poddana próbie. Jedynie zbiorowa determinacja, by wspólnie realizować ważne cele, pomoże zmniejszyć rozdźwięk między obietnicami składanymi na papierze a oczekiwaniami obywateli”[2].
Drugi scenariusz przedstawia ścieżkę koncentracji na budowaniu i usprawnianiu działań w ramach jednolitego rynku, przy jednoczesnym zaprzestaniu zaangażowania we współpracę w innych dziedzinach, tj. bezpieczeństwo czy migracja. Jest to droga, którą poniekąd proponował polski rząd, jednak zdecydowanie nie są mu przychylne elity unijne. Sam Juncker stwierdził, że UE jest czymś więcej niż eksluzywną strefą wolnocłową i nie będzie popierał tego rozwiązania[3].
Scenariusz trzeci to słynna już wizja nazwana „Europą dwóch prędkości”. Zainteresowane kraje członkowskie mogłyby podjąć ściślejszą współpracę w wybranych przez siebie dziedzinach, zostawiając w tyle niezainteresowane współpracą państwa (często ze względu na brak możliwości finansowych czy technicznych) w tyle. Możliwość takiej współpracy jednakże już istnieje. W ramach instytucji tzw. wzmocnionej współpracy, podejmowanej decyzją przez Radę Europejską w sytuacji, gdy cele Unii nie są realizowane przez całą wspólnotę w rozsądnym terminie, państwa członkowskie, które spełniają warunki określone w danej decyzji i zobowiązują się do przestrzegania przyjętych aktów prawnych, mogą podjąć działania na rzecz poprawy swojej sytuacji i zacieśnienia współpracy w konkretnych dziedzinach. Przeciwnicy wzmocnionej współpracy podnosili zarzut, że w ten sposób powstanie tzw. „Europa dwóch prędkości” i zasadniczo mogłaby, jednak jak dotąd z mechanizmu skorzystano zaledwie dwa razy.
Czwarta propozycja rozwoju, sformułowana w Białej Księdze, została zatytułowana „Robić mniej, ale efektywniej”. Wizja ta zakłada intensyfikację działań w takich dziedzinach jak innowacja, handel, bezpieczeństwo, migracja, zarządzanie granicami i obronność, przy jednoczesnym pogłębieniu jednolitego rynku, osiągnięciu doskonałości w dziedzinie badań i rozwoju oraz inwestycji w wspieranie dekarbonizacji i cyfryzacji. Zarządzanie granicami zewnętrznymi miałaby przejąć Europejska Straż Graniczna i Przybrzeżna, co stanowiłoby rozwiązanie dla obecnego problemu uchodźczego. Unia wycofałaby się zaś z dziedzin tj. zdrowie publiczne czy polityka społeczna, co spełniałoby oczekiwania współczesnych rządów do zachowania dla siebie chociaż części kompetencji, bez konieczności konsultacji na szczeblu unijnym. Wyraźniejszy podział kompetencji przyczyniłby się do poprawy zrozumienia procesu decyzyjnego przez obywateli UE i zlikwidowania rozbieżności między obietnicami a rezultatami.
Piąty scenariusz, zakładający zintensyfikowanie współpracy w ramach Unii w jeszcze większej ilości dziedzin, w rzeczywistości zakłada stworzenie państwa federalnego, co przy obecnej sytuacji jest całkowicie niemożliwe, i zdaje się, że również niezbyt pożądane. Optymistyczne założenie, że przy zwiększeniu pracy nałożonej na urzędników unijnych, w związku z przejęciem przez Unię kolejnych kompetencji państwowych, dojdzie do sprawniejszego przebiegu procesu decyzyjnego, wydaje się być przedstawione tylko po to, by na jego nierealnym tle wypromować wizję zawężenia Unii, w ramach której takie działanie byłoby możliwe.
Niezrozumiałe wydaje się, dlaczego w sekcji „Obraz przyszłości”, w planie dalszego rozwoju, zwiększonego działania Unii czy chociaż kontynuacji obecnego planu autorzy zakładają, że Europejczycy będą mogli i chcieli korzystać z samochodów podłączonych do internetu, zaś w planie zawężenia kompetencji Unii, „będą niechętnie korzystać z samochodów podłączonych do internetu ze względu na brak ogólnoeuropejskich przepisów i standardów technicznych”. W dobie społeczeństwa cyfrowego oczywiste wydaje się, że ludzie pragną kroczyć wraz z postępem, a samochody podłączone do internetu to nieuchronna przyszłość bez względu na to, czy Unia podejmie się wyzwania wzmocnienia współpracy czy zadecyduje o jej zawężeniu.
Nigdy nie będzie tak, by wszystkie kraje Unii miały ze sobą całkowicie zbieżne interesy, więc spory wystawiające na próbę wspólnotę będą miały miejsce bez względu na to, czy zostanie przyjęty nowy plan działania czy też pozostaniemy przy kontynuacji wcześniej obranej ścieżki rozwoju. Pomimo zapowiedzi francuskiego prezydenta elekta, Emmanuella Macrona, wdrożenia w życie planu „Europy dwóch prędkości”, nawet przy współpracy z przyszłym kanclerzem Niemiec (ktokolwiek nim zostanie), istnieje małe prawdopodobieństwo, że przyjęcie trzeciego scenariusza w rzeczywistości będzie miało miejsce. W pierwszej kolejności państwa członkowskie Unii musiałyby się nauczyć korzystać z tych możliwości współpracy, które już teraz posiadają.
Z punktu widzenia Polskich (i nie tylko) interesów, najbardziej korzystny wydaje się scenariusz czwarty, który zdroworozsądkowo przedstawia, co do tej pory udało się Unii zrealizować, w czym współpraca układa się najlepiej i na jakich aspektach, jako organizacja ponadnarodowa, powinna się skupić. Dalsze wizje rozwoju Unii Jean-Claude Juncker przedstawi we wrześniu, podczas swojego orędzia o stanie UE. Pierwsze wnioski zaś będą mogły być sformułowane dopiero na posiedzeniu Rady Europejskiej w grudniu[4]. Z jednym stwierdzeniem przewodniczącego Junckera możemy się jednak zgodzić już teraz: przyszłość Europy leży w naszych rękach i to od nas zależy, jakiej wizji przyszłości dla siebie pragniemy.
Agata Supińska
[1] https://ec.europa.eu/poland/news/170301_white_paper_pl
[2] https://europa.eu/european-union/sites/europaeu/files/whitepaper_en.pdf
[3] http://www.dw.com/pl/pięć-scenariuszy-dla-ue-szef-ke-przedstawia-białą-księgę-ws-przyszłości-europy/a-37773219