Gujana jest krajem położonym w północno-wschodniej części Ameryki Południowej. Sąsiaduje z Wenezuelą, Surinamem oraz Brazylią. Jest na swój sposób wyjątkowa – to jedyne anglojęzyczne państwo na kontynencie, a zarazem jedno z niewielu, które w 2020 roku nie zanotowało spadku PKB. W zasadzie, Gujana stanowi pod tym względem ewenement jak i rekordzistę – pomimo szalejącej na świecie pandemii koronawirusa, w ciągu ostatniego roku udało się tam odnotować ponad 40 proc. wzrost PKB – najszybszy wzrost gospodarczy na świecie. W poprzednich latach, wzrosty odnotowywane było średnio na poziomie 3 proc. rocznie. Chociaż liczba ta może powodować pewne zaskoczenie, stanowi ona jedynie część tego, co zapowiadały prognozy sprzed pandemii. W 2019 przewidywano, że wzrost gospodarczy w państwie może wynieść nawet 86 proc. Jak to możliwe?
Pierwotnie kolonia holenderska, w 1815 roku stała się własnością brytyjską. Niepodległość uzyskała w 1966 roku, zaś w 1970 roku ogłoszona została republiką w ramach Wspólnoty Narodów. Jej populację, liczącą około 800 tysięcy osób, stanowi do dzisiaj w dużej mierze ludność pochodzenia kolonialnego – potomkowie afrykańskich niewolników oraz robotników kontraktowych z Indii, którzy pierwotnie pracowali na plantacjach trzciny cukrowej. Po uzyskaniu państwowości, przez kolejne dekady Gujana musiała zmagać się z licznymi kryzysami politycznymi, a także typowym dla byłych kolonii problemem zależności i nadmiernego uzależnienia od popytu na typowe dla niej surowce (boksyt i cukier). Czynniki te sprawiły, że stosunkowo do niedawna, Gujana była jednym z biedniejszych państw regionu, o uzależnionej od eksportu gospodarce, nastawionej na rolnictwo. Odpowiadało ono za 1/3 PKB kraju. W 2017 roku wskaźnik ubóstwa mierzony jako odsetek osób żyjących za mniej niż 5,50 dolara dziennie wynosił 41,2 proc. Ubóstwo w kraju nie rozkładało się równomiernie – im dalej od wybrzeża, sytuacja była gorsza. Za przykład może posłużyć region Potaro-Siparuni, zlokalizowany przy granicy z Brazylią, gdzie jeszcze w 2019 roku 94 proc. mieszkańców żyło w biedzie. Stopa bezrobocia w 2017 wynosiła około 12%, dodatkowo kraj od lat zmagał się z problemem drenażu mózgów, czyli emigracji młodych, wykwalifikowanych osób do innych krajów, głównie Stanów Zjednoczonych lub Kanady – jak podaje Bank Światowy, około połowa obywateli z wyższym wykształceniem opuszcza Gujanę (jeszcze w 2011 było to ponad 70 proc.) a ponad 39 proc. jej obywateli mieszka za granicą.
Wszystko odmieniło się w maju 2015 roku. Amerykański koncern ExxonMobil odkrył zasobne złoża ropy naftowej, mieszczące się około 120 mil od stolicy kraju, Georgetown. Surowiec był tam poszukiwany już od lat 60., jednakże wcześniej zlokalizowane zasoby (odkryte m.in. w roku 1975) były zbyt małe, by rozpocząć eksploatację na dużą skalę. Te odkryte w ostatnich latach mają wynosić nawet 9 mld baryłek. Ich eksport rozpoczął się zaledwie około roku temu, w styczniu 2020. Do 2028 roku, wydobycie ma wynosić nawet ponad 1 miliona baryłek dziennie, co ma uczynić Gujanę dopiero 11. krajem w historii, któremu uda się osiągnąć taki wynik. Nadal będzie to poziom nieporównywalny z tym, ile produkują giganci naftowi tacy jak Arabia Saudyjska bądź Rosja – są oni w stanie wytworzyć nawet 10 mln baryłek dziennie, ale będzie on prawie dwukrotnością tego, ile produkuje należący do OPEC Ekwador.
Jak donosi Międzynarodowy Fundusz Walutowy, w tym roku wzrost gospodarczy ma być nieco niższy – organizacja prognozuje, że wyniesie on około 16 proc. W 2022 roku ma to być już 46,5 proc. zaś normalizacja wzrostu spodziewana jest dopiero na 2023 rok. Szacuje się, że PKB na głowę mieszkańca wzrośnie z 4,6 tys dolarów na głowę w 2017 (101. miejsce na świecie) do około 17,5 tys dolarów (ok. 40. miejsce na świecie) – znacznie powyżej poziomu PKB na głowę mieszkańca Polski.
Nie brakuje przepowiedni mówiących o tym, że Gujana w niedalekiej przyszłości stanie się jednym z najbogatszych państw regionu. Przedstawiciele gujańskiego rządu, m.in. minister zasobów naturalnych, Vickram Bharrat podkreśla, że jego kraj ma szansę stać się liderem na światowym rynku ropy i gazu i znaleźć się w gronie takich państw jak Katar czy Dubaj. Obserwatorzy i eksperci pozostają jednak sceptyczni. Wskazują na wysoki poziom korupcji w kraju a także na ryzyko związane z inwestowaniem tam. Verisk Maplecroft, globalna firma doradztwa strategicznego i ryzyka z siedzibą w Wielkiej Brytanii zagrożenia dopatruje się w czynnikach politycznych i społecznych: kraj posiada słabo rozwiniętą infrastrukturę i instytucje rządowe, a dodatkowo jego społeczeństwo jest wewnętrznie podzielone, co prowadzi do przemocy i niepokojów społecznych. Gujana może więc nie być przygotowana do racjonalnego zarządzania tak dużym bogactwem. Drenaż mózgów, który był w przeszłości częstym zjawiskiem implikuje pytania o to, czy w Gujanie znajduje się odpowiednia liczba wykwalifikowanych, lokalnych mieszkańców gotowych do zarządzania czymś tak złożonym, jak przemysł energetyczny. Pojawiają się też obawy o to, ile kraj właściwie traci na umowie z głównym wydobywcą ropy, ExxonMobil. Według zapisów umowy między rządem a koncernem, Gujana otrzymywać ma 52 proc. przychodów z ropy, zaś reszta trafia do koncernu oraz współpracujących z nim przedsiębiorstw. Większość takich umów zakłada, że państwo na terenie którego zlokalizowane są złoża, otrzymuje od 65 do 85 proc. zarobków. W ciągu kolejnych 40 lat (na taki okres czasu podpisano umowę) Gujana będzie zarabiać rocznie o około 1,3 mld mniej, niż gdyby umowa pokrywała się z globalnym standardem.
To jednak nie jedyne problemy. Szacuje się, że na skutek pandemii koronawirusa, pozanaftowa część gujańskiej gospodarki skurczyła się o ponad 7 proc. Dodatkowo, chętnych do inwestycji nie brakuje – poza Exxon Mobil, o poszukiwaniach ropy w rejonie myślą koncerny takie jak chiński CNOOC czy hiszpański Repsol. To budzi obawy o to, że napływ inwestycji przekroczy możliwości wchłonięcia go przez gospodarkę, co może skutkować m.in. niestabilnością cen. Boom na gujańską ropę ma też miejsce w czasach, gdy coraz głośniej mówi się o kwestiach klimatycznych i konieczności odejścia od surowców kopalnych. W końcu, nie sposób nie wspomnieć o chorobie holenderskiej – nadmierne poleganie gujańskiej gospodarki na wpływach z ropy i podatność na zmienne warunki na rynkach surowców mogą doprowadzić do tego, że kraj w przyszłości podzieli los sąsiedniej Wenezueli, którą uzależnienie od ropy doprowadziło do trwającego od lat kryzysu gospodarczego i humanitarnego.
Gujana bez wątpienia znalazła się przed olbrzymią szansą na to, by los jej mieszkańców się odmienił, jednak w ocenie jej sytuacji nie można zerojedynkowo optymistycznie zakładać, że nagły przypływ gotówki i inwestycji będzie lekarstwem na wszelkie problemy i że mamy do czynienia z nowym, „południowoamerykańskim tygrysem”. To, co przyniesie Gujanie w kolejnych latach olbrzymi boom gospodarczy, w dalszym ciągu może także obrócić się przeciwko niej.
Autor: Kinga Wysocka
Źródła:
https://300gospodarka.pl/news/gujana-ropa-naftowa-wzrost-gospodarczy-w-pandemii
https://www.worldbank.org/en/news/factsheet/2020/09/02/the-world-bank-in-guyana
https://www.britannica.com/place/Guyana/Economy
https://www.ibtimes.com/guyana-brink-unimaginable-oil-wealth-poor-small-country-prepared-2878994
https://gospodarka.dziennik.pl/news/artykuly/589078,gujana-ropa-naftowa-pkb-gospodarka.html
https://wyborcza.pl/7,75399,25670771,gujana-jest-najszybciej-bogacacym-sie-krajem-swiata-dzieki.html