Do wspomnianych wyżej planów D. Trumpa odniósł się również kardynał Peter Turkson, prefekt Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka, wyrażając zaniepokojenie Stolicy Apostolskiej. Stwierdził on, że mur ten nie jest tylko fizyczną budowlą pomiędzy dwoma krajami, ale reprezentuje sytuację odgradzania się przez kraje europejskie od problemu imigrantów, która nie powinna mieć dalej miejsca. (Vatican Insider, 27.01.2017)
Jak podaje Il Sismografo łagodnie, lecz stanowczo na temat planów nowego prezydenta USA wypowiedział się Zastępca Sekretarza Stanu A. Becciu: „Jesteśmy posłańcami innej kultury, kultury otwartości”, „Jesteśmy budowniczymi mostów, a nie murów”. Według kardynała Becciu ideologia podziału, antagonizmów i rozdziału, nie jest do pogodzenia z nauczaniem papieża Franciszka, lecz „W końcu Watykan znajdzie porozumienie z nowym prezydentem USA”
Ocena poszczególnych zamiarów Donalda Trumpa jest stanowcza i klarowna. Papież Franciszek jeszcze przed jego wyborem, 18.02.2016 r. powiedział, że „Donald Trump ryzykuje wywołanie nowej zimnej wojny. Nie pomiędzy USA a Rosją lecz między bogatą Północą a biednym Południem” (LesEchos, 2.02.2017). Na początku prezydentury papież udzielił wywiadu El país, w którym wyjaśniał niebezpieczeństwo płynące z populizmu, stwierdzając, że jego najbardziej typowym przykładem na gruncie europejskim są Niemcy 1933 roku (Corriere della Sera 22.01.2017).
Zgodnie z informacjami zamieszczonymi na portalu settimananews.it, Ojciec Święty odmawiał wypowiedzi na temat Donalda Trumpa, zanim został on prezydentem, twierdząc, że ocenę można wydawać jedynie na podstawie konkretnych czynów, a z nich wyciągać konsekwencje. Proszony o wypowiedź w tej sprawie odpowiedział: „Zobaczymy co się stanie. Nie lubię wyprzedzać wydarzeń, ani osądzać osoby z wyprzedzeniem”. W dniu wyboru, zwrócił się do prezydenta elekta, prosząc, aby jego decyzje były kierowane bogatymi walorami duchowymi i etycznymi oraz aby miał na uwadze dobro wszystkich, a w szczególności biednych i potrzebujących.
W związku z coraz częściej pojawiającymi się w prasie doniesieniami papież Franciszek nie wyklucza możliwości spotkania się z prezydentem Donaldem Trumpem, podczas jego majowego pobytu we Włoszech, przy okazji szczytu G7 w Taorminie.
Podczas kampanii wyborczej w Stanach Zjednoczonych papież Franciszek zdawał się nie ingerować w wewnętrzne sprawy USA. Choć oczywistym było, że ma zastrzeżenia zarówno do Hilary Clinton (która usilnie promowała prawne dopuszczenie aborcji oraz w wielu innych kwestiach etycznych nie zgadzała się z oficjalnym stanowiskiem Kościoła katolickiego) jak i Donalda Trumpa (świadczą o tym choćby przytoczone już wyżej wypowiedzi dotyczące rozwiązania problemów migracyjnych) otwarcie nie faworyzował żadnego z kandydatów. Jego opinie na temat poszczególnych projektów nowego prezydenta są zawsze wyrażane jasno i stanowczo. Radyklany nacjonalizm Trumpa nie może pozostać niezauważony przez papieża Franciszka, który od początku swojego pontyfikatu promuje ideę państwa otwartego i opiekuńczego, surowo oceniając głowy państw, które nie stosują się do jego zaleceń, tak też dzieje się obecnie w związku z polityką Stanów Zjednoczonych.
Emilia Brzęk