Zjawisko zagranicznych bojowników znane jest od czasów rewolucji w państwach Ameryki Łacińskiej, czy inwazji Sowietów w Afganistanie, które to wydarzenia zachęciły tysiące obcokrajowców do wzięcia udziału w zbrojnych konfliktach za granicą. Przypadek zwolenników ISIS jest jednak wyjątkowy, gdyż powrót zagranicznych bojowników nigdy nie był tak kontrowersyjny, głównie ze względu na brutalną naturę tej organizacji terrorystycznej i związane z ich powrotem potencjalne niebezpieczeństwo. Począwszy od zbrodni ludobójczej na jezydach, poprzez handel ludźmi i ludzkimi organami, a wcale nie skończywszy na transmitowanych w internecie egzekucjach pracowników pomocy humanitarnej oraz dziennikarzy, ISIS zdobyło na Zachodzie reputację jednego z najbardziej bestialskich tworów fundamentalizmu religijnego. Misją tzw. państwa islamskiego było i jest nadal stworzenie rzeczywistości opartej wyłącznie na zasadach islamu, w jego przeinaczonej i wypaczonej wersji. Terrorystyczna propaganda szerzona w najbardziej popularnych mediach społecznościowych nakłoniła w sumie 40 tys. ludzi z ponad 80 krajów do podróży do Iraku i Syrii, w tym 5 tys. ludzi z Unii Europejskiej, Kanady i USA do zbudowania samozwańczego kalifatu, co świadczy o globalnej skali tego problemu.
Zachód, tak jak i inne regiony świata, stoi przed bardzo trudnym wyborem - pozwolić na powrót obywatelom, którzy dołączyli do kultu śmierci jakim jest ISIS, czy za wszelką cenę im to uniemożliwić w imię ochrony bezpieczeństwa publicznego? W tworzeniu odpowiedzi na to nowe zjawisko Zachód boryka się z problemami natury prawnej oraz moralnej. Przykłady aktów terrorystycznych popełnionych chociażby w 2015 roku we Francji, czy w 2017 roku w Belgii przez osoby, które wróciły z terytorium tak zwanego państwa islamskiego, z pewnością nie pozwalają na zaniedbanie tego problemu, który stanowi zagrożenie dla całego cywilizowanego świata, zarówno w perspektywie krótko-, jak i długofalowej.
Ignorowanie problemu
W odpowiedzi na fenomen wracających bojowników państwa Zachodu wystosowały trzy główne strategie, których skuteczność jest bardzo trudno ocenić. Pierwszą z nich i najbardziej wątpliwą jest zupełne ignorowanie sprawy i nie dopuszczanie tematu zagranicznych bojowników do debaty publicznej. Z uwagi na stosunkowo małą liczbę osób, która chce wrócić z Iraku i Syrii, niektóre rządy odwlekają sprawę w czasie, licząc na to, że problem „rozwiąże się sam”. Biorąc pod uwagę fakt, że ponad połowa zagranicznych bojowników ISIS jest uznana za martwych, problem ten dotyczy rzeczywiście niewielkiej liczby osób, ale nie oznacza to, że problemu nie ma. Najwięcej przetrzymywanych w areszcie na Bliskim Wschodzie osób pochodzi z Francji (130 dorosłych i ok. 300 dzieci), Niemiec, Belgii, Niderlandów i Szwecji, dlatego zwłaszcza te kraje nie mogą zlekceważyć zaistniałego problemu. Brak opracowania właściwego mechanizmu powrotu z uwagi na małą liczbę osób zainteresowanych może być błędem ze względu na fakt, iż do popełnienia aktu terrorystycznego ISIS wystarczają pojedyncze jednostki. Ta pseudostrategia symbolicznego umywania rąk jest uważana za najmniej skuteczną i może ona wynikać z niechęci rządów do polaryzacji opinii publicznej, co wpłynęłoby niekorzystnie na popularność danych partii rządzących, które chcą utrzymać się przy władzy. Z pewnością jednak obojętność ciągnie to za sobą dalekosiężne negatywne konsekwencje.
Polityka "keep-out"
Drugą praktykowaną strategią jest równie kontrowersyjna polityka „keep-out”, czyli zapobiegania powrotu. Z jednej strony może wydawać się, że zmniejsza ona ryzyko wystąpienia aktu terrorystycznego na poziomie lokalnym, ale z drugiej strony pozwala na dalsze radykalizowanie się zwolenników ISIS, którzy mogą kiedyś wrócić do kraju w sposób niekontrolowany. Human Rights Watch (HRW) oraz inne organizacje walczące o prawa człowieka uważają, że państwa są odpowiedzialne za wszystkich swoich obywateli, niezależnie od przestępstw jakie popełnili, więc nie można zostawić ich na pastwę losu. Poza tym, dalsza obecność bojowników na Bliskim Wschodzie stanowi zagrożenie dla tamtejszych społeczności i może prowadzić do dalszej destabilizacji regionu. Najczęstszym mechanizmem polityki „keep-out” jest pozbawienie obywatelstwa, co wiąże się z utratą wszelkich praw obywatelskich przez daną osobę, w tym prawa do powrotu.
Jednym z najgłośniejszych i najbardziej kontrowersyjnych przypadków odebrania obywatelstwa w przestrzeni publicznej była sprawa Shamimy Begum, byłej obywatelki Wielkiej Brytanii, która dołączyła do ISIS w 2015 roku jako 15-latka. W udzielonym wywiadzie dla dziennika The Times w kontrolowanym przez Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF) obozie Baghouz kobieta wyraźnie nie okazała skruchy za udzielenie wsparcia terrorystom, wręcz wydawała się dumna ze swoich decyzji, co wywołało falę krytyki wśród Brytyjczyków. Ówczesny brytyjski Minister Spraw Wewnętrznych, Sajid Javid, podjął wtedy decyzję o pozbawieniu Begum obywatelstwa, czyniąc z niej bezpaństwowca, co z kolei w opinii wielu prawników było sprzeczne z prawem międzynarodowym. §1 Art. 8 ONZ-owskiej Konwencji o ograniczaniu bezpaństwowości z 1961 roku, której Zjednoczone Królestwo jest sygnatariuszem, stanowi, że „Państwo-Strona nie może pozbawić danej osoby obywatelstwa, jeżeli będzie to skutkowało jej bezpaństwowością.” MSW Zjednoczonego Królestwa motywowało swoją decyzję założeniem, że Begum może ubiegać się o obywatelstwo Bangladeszu, ze względu na pochodzenie swojego ojca, aczkolwiek w odpowiedzi na to rząd bengalski stanowczo zaprzeczył, jakoby kobieta miała jakiekolwiek do tego prawa i zastrzegł, że „w Bangladeszu grozi jej kara śmierci”. Sąd negatywnie rozpatrzył odwołanie Begum od decyzji Ministerstwa i jako bezpaństwowiec przebywa ona teraz w obozie dla uchodźców Ar-Roj, na północy Syrii, bez żadnej perspektywy powrotu. Globalny Instytut Bezpaństwowości i Inkluzji (ISI) skrytykował działanie Zjednoczonego Królestwa,
mówiąc że tworząc bezpaństwowców „wchodzi ono na niebezpieczną drogę”. Praktykę pozbawiania obywatelstwa w tym kontekście zastosowano również w Danii oraz Niderlandach.
Inną praktyką w ramach polityki „keep-out” jest oddelegowanie odpowiedzialności do władz Iraku i Syrii, gdzie ISIS tworzyło swoje terytorium. Tysiące bojowników państwa islamskiego zostało aresztowanych i wyczekuje na proces sądowy u lokalnej jurysdykcji. Jednak zarówno warunki więzienne jak i sposób przeprowadzania procesów sądowych są dalekie od standardów państw demokratycznych. Wraz z wycofaniem się amerykańskich wojsk z regionu w październiku 2019 roku, warunki więźniów stały się jeszcze gorsze. Korespondentka niezależnych amerykańskich mediów NPR Jane Arraf miała rzadko nadarzającą się okazję odwiedzenia jednego z takich więzień i następująco opisała istniejące tam warunki: „widziałam setkę mężczyzn wepchniętych do pozbawionej okien celi tak małej, że między nimi nie było nawet cala odległości”. O programach reedukacyjnych i resocjalizacyjnych nie ma tam w ogóle mowy. Warunki w więzieniach dla bojowników z ISIS krytykowało również HRW, podkreślając, że wśród 12 tys. więźniów znajdują się także dzieci w wieku od 12 lat, które powinny być traktowane jako ofiary terroryzmu, a nie jako oprawcy.
Jeżeli chodzi o procesy sądowe przeprowadzane na bojownikach ISIS w Iraku, to odbywają się one z minimalną obroną oskarżonego i wydaje się, że obowiązuje nieoficjalna zasada uznawania za winnych wszystkich osób powyżej 9-ego roku życia, niezależnie od ich zeznań i materiałów dowodowych, które de facto są bardzo trudno do zebrania. Przeciętny czas takich rozpraw oscyluje w granicach dziesięciu minut, co rzuca jeszcze większy cień wątpliwości na sprawiedliwość ogłaszanych wyroków. Jednak największą kontrowersję budzi fakt, że karą za terroryzm w Iraku jest śmierć. Powstrzymanie powrotu bojowników oraz innych osób podejrzanych o terroryzm kończy się zatem utratą przez nich życia. Tym bardziej decyzja rządów europejskich o powstrzymaniu powrotu jest podatna na krytykę, ponieważ Unia Europejskia jest największym sponsorem walki przeciwko karze śmierci na świecie. Mechanizmem, który mógłby poprawić zdolność takich rozpraw sądowych mogłoby być wysyłanie przez państwa Zachodu obserwatorów, aczkolwiek bezsprzecznie narażałoby to ich własne bezpieczeństwo.
Sąd dla terrorystów
Ostatnią, budzącą potencjalnie najmniej kontrowersji strategią odpowiedzi na problem powracających bojowników jest postawienie ich przed sądem w państwie, z którego pochodzą. Podejście w dużym stopniu to zaspokaja obrońców praw człowieka, aczkolwiek i w stosunku do niego pojawiają się pytania i wątpliwości. Przede wszystkim, z praktyki wynika, że wyroki wystosowywane przez europejskie sądy kończą się pozbawieniem bojowników wolności na okres od 3 do 5 lat. Francja wyróżnia się na tle innych państw europejskich, skazując osoby oskarżone o terroryzm na nawet 14 lat pozbawienia wolności. Jednak tak czy inaczej skazani ostatecznie dołączają do społeczeństwa, a za dobre sprawowanie ich kara może zostać skrócona lub może dojść do ich warunkowego zwolnienia. Poza oczywistym ryzykiem dalszego udziału skazanego w aktywności terrorystycznej po wyjściu z więzienia, istnieje szansa, że zradykalizowane jednostki będą szerzyły ideologię terrorystyczną już podczas odbywania kary pozbawienia wolności, szerząc ja wśród współwięźniów. Jednym z rozwiązań na ten problem jest podejście opracowane w duńskim mieście Aarhus, gdzie terroryści są odizolowani od reszty więźniów, co ogranicza możliwość ich radykalizacji. Ponadto, tamtejsi strażnicy więzienni przechodzą specjalistyczne szkolenia oraz stosują zaawansowany system monitoringu, który zapewnia precyzyjną obserwację więźniów. Konieczność monitorowania istnieje jednak również po zakończeniu wyroku, co według europejskich polityków może stanowczo obciążyć wydolność aparatu bezpieczeństwa.
Reintegracja wydaje się być niezbędnym elementem polityki repatriacji, zapewniającym dalekowzroczne korzyści. Jakkolwiek trudno jest zaufać, że osoby, które już raz dopuściły się wyjątkowo okrutnych zbrodni, nie dokonają ich ponownie, to prawdopodobnym jest, że osoby, które nie pełniły w ISIS roli bojowników, i które są zawiedzione rzeczywistością, którą zastały w Iraku i Syrii, mogłyby nie stwarzać zagrożenia dla społeczeństwa po ponownym do niego dołączeniu. W tym celu na Zachodzie zaprojektowano szereg programów reintegracyjnych, spośród których najbardziej wybija się program duński. Dania oferuje byłym zwolennikom tzw. państwa islamskiego doradztwo psychologiczne, zapewnia opiekę społeczną, pomoc w kupnie mieszkania oraz wspiera w procesie poszukiwania pracy. Głównym celem systemowego podejścia duńskiego jest kreowanie zdrowych relacji społecznych, tworząc tym samym alternatywę dla terroryzmu, której to brak był punktem wyjściowym dla obywateli, którzy byli podatni na radykalizację i wyjechali do Syrii i Iraku. Problem polityki integracji polega na konieczności oceny danej jednostki pod kątem stopnia radykalizacji, która zwłaszcza przez brak wystarczających dowodów rzeczowych może być bardzo trudna, jeśli nie niemożliwa.
Spośród powszechnie stosowanych strategii odpowiedzi na zjawisko powracających bojowników ISIS najbardziej dalekowzroczną i skuteczną wydaje się być wytaczanie im procesów sądowych w państwie pochodzenia. Polityka „keep-out” lub „umywania rąk” budzą wiele wątpliwości moralnych i sprawiają wrażenie nieodpowiedzialnych. Postawienie podejrzanych o terroryzm w obliczu sprawiedliwości może być skuteczne, jednak tylko wtedy, gdy mechanizmy karne działają sprawnie. Przed ustawodawcami stoi wyzwanie ich usprawnienia w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia niebezpieczeństwa dla porządku publicznego w przyszłości. Jeżeli dodać do drogi sądowej obowiązkowy program reintegracyjny, polityka ta może stać się skutecznym narzędziem walki z terroryzmem. Poprzez wyposażenie byłych ekstremistów w wizję prowadzenia godnego życia pełnego zdrowych więzi społecznych, tworzy się narrację konkurującą z terrorystyczną propagandą i odbiera się organizacjom terrorystycznym, takim jak ISIS, moc radykalizacji. Każda ze strategii jest przepełniona różnego rodzaju uzasadnionymi dylematami, aczkolwiek należy znaleźć złoty środek, który z jednej strony zapewni poszanowanie praw człowieka, a z drugiej zapewni bezpieczeństwo publiczne. Praktyki takie jak pozbawianie obywatelstwa wbrew prawu międzynarodowemu oraz zrzucanie odpowiedzialności na dysfunkcyjne władze Iraku i Syrii podważają demokratyczne wartości. A to właśnie ich poszanowanie może okazać się cennym narzędziem w walce z szeroko pojmowanym terroryzmem.
Autor: Oskar Schaefer